środa, 6 lipca 2016

dwudziesty trzeci

Chyba odzyskałam świadomość. I chyba nadal żyję. Czułam na swojej dłoni czyjś dotyk, a moich uszu docierał ten głos...
O nie, zdecydowanie nie żyję. Zdecydowanie śnię. To niemożliwe, aby to zdarzenie miało miejsce w rzeczywistym świecie...
Właścicielem tego głosu i osobą, która trzyma moją dłoń jest... Jest Daniel. Ten sam Daniel, którego nie chciałam widzieć. Ten sam Daniel, który na spółkę z Johannem mnie okłamali tuż po przebudzeniu. Ten sam Daniel, który...który mnie kocha.
Mówił mi teraz tyle rzeczy... Tyle cudownych rzeczy, jednocześnie tyle rzeczy, które sprawiały najwięcej bólu...
- Gdybym tylko wiedział, co się stanie po tym, jak chociażby pomyślałem, aby spróbować czegoś zakazanego... Przysięgam Ci, że nigdy bym nawet na to nie spojrzał. Byłaś, tak naprawdę to nadal jesteś dla mnie ważna. Tfu, jakie ważna. Najważniejsza.
Skoro byłam jestem dla niego najważniejsza, to...to dlaczego z tym nie przestawał?
- Czułem się wolny, kiedy tylko w moich żyłach krążyły dragi - czy ja to powiedziałam na głos, czy co? - Dziś wiem, że to było idiotyczne. Dziś wiem, że źle postąpiłem. A żeby to wszystko zrozumieć... - głos mu się urwał, a z warg wydostało się postrzępione powietrze.
- Nie chciałem Ci tego mówić, ale myślę, że zatajenie czegokolwiek przed Tobą, szczególnie teraz, kiedy...kiedy chcę o Ciebie walczyć... Byłoby co najmniej nietaktowne. Sprawiłoby, że znów utrudniłbym sobie walkę o Ciebie, dając pole do popisu Forfangowi.
Przełknęłam nerwowo ślinę, czekając na to, co ma mi do zakomunikowania. W ogóle miał świadomość o tym, że...że go słyszę? Że moje serce cierpi, słuchając tylu słów wypełnionych emocjami? Tyle bólu, cierpienia, ale także...także radości.
W końcu słyszę prawdę. Całą prawdę. Te słowa są potwierdzeniami moich ostatnich snów... Potwierdzeniem tego, co powiedział Johann kilka dni temu. Potwierdzeniem tego, co widziałam na fotografiach i tego, co usłyszałam od Maren...
- Mir... W dniu wypadku byłaś w siódmym tygodniu ciąży.
Waaaait? Że jaka ciąża?! To... to było poniżej pasa. Przez ten wypadek... straciłam je? Nie, to nie może być prawda...
Usłyszałam cichy szloch. To on... To on płakał... A ten dźwięk łamał moje serce.
- Przepraszam, Miriam... - wyszeptał ledwo słyszalnie. Poczułam na policzku jego palce. - Wiesz, jak ciężko mi żyć ze świadomością, że...że przyczyniłem się do jego śmierci? Wiesz, jak ciężko mi z tym, że prawie Ciebie straciłem? Że w sumie to już nigdy nie będziemy razem?
Z każdą kolejną chwilą słuchania tego... Chciałam mu powiedzieć, aby przestał sprawiać sobie oraz mi jeszcze większy ból. Ale podświadomość chciała usłyszeć tę wersję do końca. Chciała wiedzieć wszystko, absolutnie wszystko, aby móc to spokojnie poukładać.
- Zrozumiem, jeśli mi powiesz, że mam odejść z Twojego życia. Przynajmniej postaram się to zrobić. Ale wiesz co? Nie zniknę z niego. Będę, czy tego chcesz, czy nie. Wystarczająco dużo krzywdy Ci sprawiłem... Teraz pora dorosnąć i zacząć robić wszystko inaczej.
Znów zamilkł na dłuższą chwilę, a jego dłoń nieprzerwanie trzymała moją. Czułam to ciepło. Czułam, że... że chyba go kocham. Przeszliśmy tyle razem. Tyle dobrego i tyle złego... Ale... Naprawdę ciężko jest zaufać.
Musiałam to sobie wszystko przemyśleć. Nie mogłam działać pod wpływem chwili, tylko na spokojnie, 'przetrawić' każde za i przeciw. Pomyśleć o konsekwencjach swojej decyzji...
- Chcę, abyś wiedziała, że nie biorę od dnia Twojego wypadku. Prawie raz to złamałem, ale... Ale powstrzymałaś mnie.
Zmarszczyłam brwi, a przynajmniej miałam wrażenie, że to zrobiłam. Jak to powstrzymałam go? Przecież wtedy pewnie leżałam w śpiączce...
- Byłaś przy mnie przez ten cały czas. To zabrzmi idiotycznie, ale czułem, że cały czas mi towarzyszysz. Że byłaś przy mnie podczas mojej pierwszej wygranej. I chciałbym... Chciałbym, abyś była podczas każdej kolejnej. Abyś była przy mnie także podczas każdej mojej porażki i swoim głosem motywowała mnie do dalszego działania... Bo wiesz co? Staram się trzymać, dzielnie walczyć, ale... Idzie mi to coraz słabiej. Wygrywa ze mną strach o nadchodzącej porażce. Tej najbardziej dotkliwej.
Jak to? Jak to nie ma siły? On? Jaka porażka? Chyba nie myśli o tym, że...że będę chciała usunąć go ze swojego życia? Po tym wszystkim, co przeszliśmy? Po tym wszystkim, co teraz się dzieje?
Coraz bardziej hipnotyzowałam się jego głosem, a te słowa, które wypowiadał... Powodowały mój wewnętrzny rozpad. Tyle cierpienia, które przeżył. Tyle cierpienia, które wywołał... Tyle cierpienia, które znosiłam przed wypadkiem...
- Wiem, że byłem najgorszym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek miałaś. Ale wiedz, że darzyłem i darzę Cię największą miłością, o jakiej każda inna może pomarzyć. Zrobię wszystko, aby dla Ciebie było jak najlepiej. Nawet kosztem własnego cierpienia.
Znów nastała głucha cisza, przerywana pikaniem aparatur. Krępująca cisza, chociaż pewnie nawet nie wiedział  o tym, że słyszę go i te słowa, które mówił.
Chciałam usłyszeć coś jeszcze z jego ust. Cokolwiek, po prostu chciałam cieszyć ucho brzmieniem jego głosu. Jednym z najcudowniejszych dźwięków, jakie słyszałam w tym drugim życiu.
W głowie obrazowała mi się cała nasza przeszłość. Początki jeszcze w gimnazjum, potem szkoła średnia... Od zawsze mi towarzyszył, chociaż żadne z nas tak naprawdę tego świadomie nie robiło. Teraz, kiedy wiedziałam dużo więcej, łatwiej było mi widzieć to, co było kiedyś.
Każdy wzlot i upadek. To takie... nieświadome ranienie. Szczeniackie zapędy. Dosłownie wszystko.
- Chciałbym mieć pewność, że to wszystko słyszysz, Mir. Chciałbym mieć też pewność, że to, co nadejdzie, będzie o wiele lepsze od tego, co teraz jest. Jeszcze dużo przed nami. Trochę wariuję od tej niepewności... I naprawdę tęsknię za tym, co było. Że byłaś ze mną, pomimo tego, ile bólu Ci sprawiałem.
Chciałam mu dać chociażby najmniejszy znak, żeby wiedział, że jestem i że to słyszę. Spróbowałam naprzeć na jego dłoń, drgnąć powieką, kącikiem ust... Czymkolwiek, co by zauważył. Co rozwiałoby jego wątpliwości... Ale miałam wrażenie, że nie jestem w stanie tego zrobić. Jestem potwornie słaba...
- Miriam, nie możesz mnie zostawić... Ja nie przeżyję tego, jeśli odejdziesz i nigdy już nie wrócisz. Potrzebuję Cię do tego, aby móc normalnie żyć.


jak dobrze pamiętam, to kiedy pisałam ten rozdział, to płakałam jak bóbr. nigdy nie byłam normalna, więc wiecie XDDDD

12 komentarzy:

  1. Jeju :'((((
    Beczę :( a smutna muzyka nie pozwala mi się uspokoić. Mogłabym ją wyłączyć, ale po co XD
    Laczuś... Tak bardzo ją kocha :((
    Takie to piękne ❤❤
    Czekam na kolejny <3
    KC :**

    OdpowiedzUsuń
  2. onie, płaczę bardzo :< to takie piękne a zarazem smutne...I w końcu Mir zna calutką prawdę, to jedna z najważniejszych kwestii...Teraz żeby tylko między nimi było okej :<
    czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :D
    Też się popłakałam czytając to!
    Jeju... On ją tak bardzo kocha! Przecież to nienormalne. Ona musi wyzdrowieć. Musi do niego wrócić. Słyszała wszystko. I pamięta. Oby się obudziła. Nie wyobrażam i nie chcę nawet wyobrażać sobie rozpaczy Daniela...
    Czekam na kolejny :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejka 😢
    Smutny rozdział ale z drugiej strony... Kurczę, w końcu Daniel jej powiedział całą prawdę i nic przed nią nie zataił. Pomógł jej przypomnieć sobie wszystko tudzież utwierdził w przekonaniu że wspomnienia są prawdziwe.
    Przełomowy rozdział.
    Mam nadzieję, że Miriam niedługo się obudzi 😁

    Czekam na następny! 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Jejciu... czy ty serca nie masz? Rozdział cudny, według mnie jeden z lepszych, ale okropnie smutny. Ryczę przez ciebie, wiesz?
    Teraz dopiero widać, jak bardzo ją kocha. Ale czy nie jest już za późno? Wszystko jej powiedział, od początku do końca. Miało być lepiej, ale chyba jeszcze długo tak nie będzie. Mam jednak nadzieję, że z Mir niedługo będzie dobrze, że się obudzi...
    Czekam! I zapraszam do siebie, jak masz ochotę :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam to opowiadanie. A ten rozdział jest najlepszy ze wszystkich! Jednak przez jego treść coś czuję, że koniec jest już niestety bliski?/ :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejciu jaki smutny ten rozdział ;c
    No w końcu dowiedziała się całej prawdy, ta wiadomość o dziecku ;c
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czemu tu tak smutno? :(
    Ja płacze! :(
    Nie jestem w stanie chyba nic powiedzieć.. to za dużo. O wiele za dużo dla mnie, a co dopiero dla naszych bohaterów ;(
    Czekam na kolejny, pisz szybko.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. O mój Boże... ;c
    Ten rozdział jest taki smutny i przepełniony emocjami. ;c Cudo!
    Z niecierpliwością czekam na kolejne i weny życzę.
    Ściskam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też płaczę. Jesteś potworem! Przez te Twoje blogi stałam się pieprzoną beksą, a przedtem nikomu to się nie udawało. Boże, Daniel naprawdę ją kocha. Ten jego monolog... matko kochana, jestem za bardzo rozwalona emocjonalnie, żeby napisać cokolwiek wartościowego. Ale Miriam chyba chce z nim być? Prawda? Jak nie będzie, to... resztę możesz sobie dopowiedzieć.
    Nie zazdroszczę naszym bohaterom tego, co muszę przejść. Oboje nie mają już na to siły, ale miłość która ich łączy, na pewno pomoże. A i Tobie też zazdroszczę Ty zdolniacho!

    Kocham mocno, zresztą wiesz

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem! Wybacz nieobecność :(
    Strasznie poruszający ten rozdział ... Miałam nadzieję, że Mir sobie przypomni, ale kurde... dlaczego ty to robisz??? Urywasz w takim momencie...
    Ślepo wierzę w happy end ale wezmę wszystko co zaoferujesz...
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju to jest takie... Aww!
    Poryczałam się 😭😭
    A to nie zdarza sie często 😣💓

    OdpowiedzUsuń