środa, 29 czerwca 2016

dwudziesty drugi

- Maren... - rozglądałem się dookoła, poszukując jak głupi młodej pielęgniarki. Cholera, zapomniałem. Przecież miała nocny dyżur, więc logiczne, że popołudniem nie ma jej w szpitalu... A Miriam? Gdzie ona? Przecież młoda pielęgniarka miała mnie powiadamiać, kiedy coś się stanie z moją ukochaną... No chyba że nie wiedziała... W co szczerze wątpię. 
Sięgnąłem po telefon, poszukując jej numeru. Musi coś wiedzieć, bo przecież nikt inny nie chce mi tego przekazać. Uroki tego, że pacjentka zażyczyła sobie tego, aby nikt nie dowiadywał się o jej stanie.
Wybrałem odpowiedni numer i przyłożyłem urządzenie do ucha. Nerwowo przestępowałem z nogi na nogę. Miałem wrażenie, że...że stało się coś złego. Coś o wiele gorszego od tego, że nie chce mnie widzieć. Tylko... Co mogło być tym "czymś złym"? To istnieje jeszcze coś takiego?
Za pierwszym razem nie odebrała. Kurwa. Maren, do cholery! Chociaż Ty mi tego nie rób...
~ Halo? ~ usłyszałem jej zdyszany głos za drugą próbą połączenia. No nareszcie.
- Gdzie jest Miriam... - szepnąłem do słuchawki, czując, jak moje ciało ogarnia bezsilność. Poczułem się gorzej. Zrobiło mi się...słabo. Ale czemu?
~ Miri nie chce, abyś o tym wiedział ~ to odrzucenie bolało. Potwornie mocno. Było o wiele gorsze od każdego naszego rozstania...
- Miriam musi sobie przypomnieć wszystko, a do tego jestem jej potrzebny. Nieważne, co będzie potem. Musi się tego dowiedzieć. Teraz. Zaraz.
Przez dłuższą chwilę nikt nic nie mówił, a mnie coraz bardziej brało.
- Maren, proszę Cię. Miriam musi usłyszeć to wszystko. Muszę przy niej być.
Nic, zero odpowiedzi. Dodatkowo zaczęły pocić mi się dłonie, a zdenerwowanie osiągało swoje apogeum. Gdybym tylko mógł, to padłbym na kolana i zaczął ją błagać.
- Maren, proszę... - szepnąłem błagalnie, chociaż bardziej to brzmiało tak, jakbym miał się rozpłakać. Nim usłyszałem jej odpowiedź, głośno westchnęła
~ Oddział obserwacji, sala numer 11.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem Ci wdzięczny - nie żegnając się zakończyłem tę rozmowę i telefon schowałem z powrotem do kieszeni spodni.
Nogi miałem jak z waty, ale miałem cel. Musiałem ją zobaczyć. Musiałem usłyszeć jej głos. Nawet, jeśli miałaby wykrzyczeć, że nie chce mnie znać, że mam odejść z jej życia... Nie jestem gotowy na ostateczne odrzucenie, ale jestem świadomy, że może tego chcieć. A to, że nie zniosę tego, jeśli moje myśli staną się rzeczywistością jest drugą, mało istotną kwestią...
Niepewnym krokiem wkroczyłem na oddział obserwacji, który sąsiadował z działem zakaźnym. Z każdym kolejnym krokiem, który przybliżał mnie do sali numer 11, bałem się coraz bardziej. Złe myśli wykańczały. Złe myśli powodowały, że przepełniała mnie niepewność w moich poczynaniach. Że powinienem się teraz wycofać... Ale nie, nie mogłem. Nie tym razem. Ile ja mam lat, do cholery? W końcu kiedyś trzeba zacząć zachowywać się jak dorosły facet.
Przed wejściem do jej sali powstrzymały mnie dwie pielęgniarki. 'Powstrzymały' łagodnie mówiąc. 
- Pan do kogo? - jedna z nich, ta starsza, swoim cielskiem zasłaniała wejście do sali. Nic nie widziałem, absolutnie.  
- Do Miriam Northug. Muszę tam wejść - nie brzmiałem pewnie. Jak miło, nieprawdaż?
- Nie można wejść do pacjentki, musi odpoczywać - miałem wrażenie, że za powodem braku możliwości wejścia stoi co innego... Wtedy zauważyłem, jak drzwi się otwierają, a pielęgniarki robią miejsce swojej koleżance, która wywozi masę sprzętu. Wcale mnie to nie zaniepokoiło...
- Było ciężko, ale udało się przywrócić poprawne parametry - zamarłem, słysząc te słowa lekarza. Poprawne parametry?.. 
- A pan Tande to do kogo? - mężczyzna zwrócił się do mnie podobnym tonem.
- Do Miriam Northug - powtórzyłem niemrawo. - Muszę do niej wejść... Proszę.
- Pacjentka odpoczywa, ale... Dobrze, może pan wejść - jedyny mądry, a nie jak te... Uh, lepiej oszczędzę sobie języka.
- Dziękuję - wyszeptałem, czując ulgę. - W ogóle to...co się z nią dziś stało?
- Przenieśliśmy ją tutaj, bo wszystko wyglądało na to, że jest dobrze. Ale... Zatrzymała nam się. Na chwilę, ale zatrzymała... - coo, jak to?! Przecież... Nie, to nie może być możliwe. Nie, nie wierzę, to głupi sen. - Ale udało się przywrócić poprawne parametry. Jednakże jest opcja, że powróci na OIOM.
Nie byłem za zbytnio pocieszony tym, że znów się jej pogorszyło. Miało być dobrze... Czemu w końcu nie może nic się zacząć układać tak, jak powinno? Czy Najwyższy naprawdę sobie ze mnie kpi, karząc przy tym niewinne istoty, które znaczą dla mnie więcej niż wszystko?
- Wejdź, proszę - wskazał dłonią w stronę środka, gdzie leżała. Skinąłem mu głową i postawiłem pierwsze kroki.
Znów miała na twarzy maskę tlenową. Znów dookoła jej łóżka znajdowało się sporo aparatur. Znów poczułem ogromny kamień na dnie mojego serca.
Wyglądała tak spokojnie. Dłonie leżały wzdłuż jej ciała, a w żyły były powkuwane rurki, na których widok mnie zemdliło. Po pomieszczeniu regularnie roznosiły się pikania maszyn, które utrzymywały jej stabilny stan. To nie tak miało wyglądać...
Siedziałem dłuższą chwilę na niewygodnym krzesełku, milcząc. Nie wiedziałem, czy mnie słyszy. A chciałem jej tyle powiedzieć... Bałem się, że za chwilę już może być za późno, że nie dowie się, jaka była prawda...
Nie patrzyłem się na nią, nie potrafiłem. W swoich dłoniach trzymałem jej kruchą rękę. Może miałem paranoję, ale czułem, że delikatnie ściska moje palce. Czyli to ten czas...
- Mir... Nie wiem, czy słyszysz, czy nie, ale... Chcę, abyś wreszcie usłyszała wszystko z moich ust. Nie wiem, co powiedział Ci Johann, ale jestem przekonany, że coś przekręcił tylko po to, abyś wreszcie mnie znienawidziła jak nikogo innego.
Czułem się głupio, ale miałem świadomość, że to słyszy... A co z tym idzie, pewnie słyszą to też pielęgniarki. Ale mniejsza z nimi, liczy się tylko Miriam.
- To przeze mnie wpadłaś pod ten samochód. To przeze mnie miałaś ten wypadek, którego następstwa teraz doznajesz. Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Za absolutnie wszystko. Ale mam nadzieję, że ten raz też mi wybaczysz. Chociaż będzie Ci niesamowicie ciężko.
Mi jest ciężko chociażby z tym żyć. Ten ciężar... Nigdy go nie odczuwałem. Znaczy się do chwili, kiedy to zdarzył się ten wypadek...
- Wiem, że się nie spisałem, przecież tyle razy Cię zawiodłem. Tyle razy cierpiałaś przeze mnie... A ja pomimo tego robiłem swoje. Przepraszam Cię, tak strasznie bardzo...
Zerknąłem na szafkę tuż obok łóżka. Leżały na nim nasze zdjęcia... Uśmiechnąłem się przez łzy.
- Mam cichą nadzieję, że zobaczyłaś te zdjęcia. Widziałaś, jacy byliśmy szczęśliwi. Ile razem przeszliśmy... Miriam, kocham Cię. Kocham jak wariat.



No to ten... powoli zbliżamy się do końca. 
i jestem ŚWIADOMA, że coś spieprzyłam. XD


13 komentarzy:

  1. krzyczę i płaczę
    zbliżamy się do końca a tu takie coś?! ;-;
    mam nadzieję że się ułoży wszystko jakos ;-;
    czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ;)
    Halo, halo.. chwileczkę. Przecież to nie może się tak skończyć! Miriam musi do nas wrócić, musi wrócić do Daniela! Niech się dziewczyna śpieszy skoro jesteśmy blizej, jak dalej :)
    Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, chociaż.. nie wiem czego się spodziewać..
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :D
    Ja mam nadzieję, że ona żyje i że wszystko będzie dobrze, bo będzie, prawda??
    Daniel zrobił dla niej wszystko co mógł. Mam nadzieję, że będzie zdrowa i przypomni sobie wszystko. Chyba, że zaplanowałaś jakieś smutne zakończenie (którego bym nie chciała).
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Nareszcie się zjawiam
    Z całego serduszka cię przepraszam, ze nie było mnie tu.
    Rozdział, a może powinnam napisać "Rozdziały" są naprawdę mega. Tyle się dzieje, że po prostu jestem w szoku. Johanna bym zamordowała, Daniel powinien wyznać wszystko Miriam. A tamten się tylko wpierdala tak gdzie nie trzeba. (Sorry) 😂
    Czekam!
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak obiecałam wracam z komentowaniem, więc jestem. :)
    Przez te kilka rozdziałów mojej nieobecności sporo się wydarzyło i przysięgam, że jak bym dorwała Johanna to nie ręczę za siebie. 😠 A Daniel? Chłopie weź się w garść i powiedz Mir wszystko. Już dobrze zacząłeś! Jak dla mnie, jeśli Mir go kocha to mu wybaczy. I oby tak było. :)
    Czekam na kolejny!
    Całuję! :**

    OdpowiedzUsuń
  6. dobrze, że siedzę bo bym się przewróciła.
    coraz bliżej końca a ty wyskakujesz z czymś takim w rozdziale?!
    ja mam nadzieję, że zakończysz to happy endem, bo wtedy będę ci wysyłać zdjęcia mojej zapłakanej mordy bo uwielbiam u ciebie pana Tande... nie zgadzam się na to, żeby chłopaczyna cierpiał jeszcze bardziej niż przez ostatnie 22 rozdziały...
    czekam aż w końcu Daniel opowie jej wszystko, bo grunt to zacząć co już zrobił!
    czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem, jestem!
    Boziu jedyny, dziewczyno.. co tu tutaj wyrabiasz, co??? Jak to jesteśmy bliżej końca? Nie żartuj nawet, nie w takim momencie!
    Jejciu, mam nadzieję, że to wszystko się jeszcze ułoży... szkoda patrzeć na Daniela, naprawdę. Oby się jakoś wziął w garść i próbował to naprawić, póki można. Powinien wszystko powiedzieć Miriam. Coraz słabiej wierzę w szczęśliwe zakończenie, wiesz? :(
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Koniec? Jaki koniec co?
    Jak to sie jej pogorszylo? Ty chcesz ja zabic ;'(
    Czekam na kolejny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. :((((((((((((
    Wiedz, że jestem smutna XD
    Nie zgadzam się na koniec!
    Jak mam żyć bez Laczka bez Forfiego :((
    Bez Mir :(((
    Cudowny ❤❤❤
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie zbliżamy się do końca? nie, ja nie pozwalam!
    nie zabijaj jej tylko, bo ja Ciebie zabiję :D :(
    czekam na kolejny, ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Już chce kończyć, a niecałe 22 tygodnie temu zaczęła! :(
    No wiesz Ty co... :D
    Ty jak nic chcesz zabić Mirkę! ;__; A wiesz, że się zemszczę! :<
    Czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Przede wszystkim przepraszam za zaległości.
    Jakoś tak... nie wyobrażam sobie końca. Wiadomo, że nic wiecznie nie trwa, ale...nope, nie chcę o tym myśleć.
    Daniel bywa tak nieogarnięty i wkurwiający... Chyba właśnie za to lubię go jeszcze bardziej. No nieźle namieszał w swoim i jej życiu, a konsekwencje są okrutne. Mimo wszystko mam nadzieję, że ich uczucie okaże się silniejsze.
    Pozdrawiam i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hejka już jestem ;)
    Rozdział taki prawdziwy.. Matko,jak Daniel kocha Mir, tego sobie po prostu nie idzie wyobrazić..
    Mam przeczucie,że Miriam wszytsko słyszała to cop chłopak mówił w końcówce.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń