środa, 11 maja 2016

piętnasty

Myślałam, że dalej śnię. Ten głos, to spojrzenie... Ta twarz. To on. To on, ten, który gościł w moich snach od kiedy tylko wybudziłam się ze śpiączki. 
Kim on był? Co on w nich robił? 
Chciałam się dowiedzieć czegoś od niego o nim samym... Coś, co mogło mi pomóc sobie przypomnieć... Niestety z marnym skutkiem, bowiem po odejściu z Johannem już nie wrócił, co jeszcze bardziej mnie niepokoiło.
Przez ostatnie cztery dni próbowałam sobie przypomnieć coś z życia przed wypadkiem. Johann trochę mi pomagał, opowiadając o życiu licealisty. Jednakże coraz częściej odczuwałam, że coś przede mną zataja... A sama nie byłam w stanie zagwarantować sobie tego, że cokolwiek sobie przypomnę.
Czułam się trochę lepiej, jednakże nadal nie mogłam opuszczać szpitalnego łóżka oraz nadal byłam podłączona do wielu aparatur, które potwornie mnie irytowały. Chciałam już wstać, chciałam dowiedzieć się na własnej skórze tego wszystkiego... Wariowałam już od tego tkwienia w łóżku! Przecież podobno leżałam przez długie siedem tygodni w tym stanie, wystarczy już, no! Ale na razie otrzymałam zakaz opuszczania łóżka, co było niesamowicie uciążliwe, nawet dla załatwiania potrzeb... Czułam się niesamowicie głupio, będąc zdana na wszystkich.

- Kto to był? - zapytałam Johiego, kiedy ten tylko wrócił po dłuższej chwili. Ten westchnął ciężko, przez chwilę piorunując mnie wrogim spojrzeniem, jakby to było co najmniej nieprzyzwoite pytanie.
- Miriam, naprawdę nie powinnaś się nim przejmować, to nikt ważny.
- Skoro jest nikim ważnym, to dlaczego przedstawił się jako Twój przyjaciel? - miałam go tym już w garści.
- Bo nim...był. Ale zniszczył to poprzez unieszczęśliwienie jednej osoby - zmarszczyłam brwi, zastanawiając się, kogo miał na myśli. - Nie chcę opowiadać tej historii, więc proszę, nie chciej o niej wiedzieć.
Poczułam się... dziwnie. Czy ta historia miała nieszczęśliwe zakończenie? Jeśli nie, to jak to się skończyło? Jak to wszystko przebiegało? Pytania, które cisnęły mi się na usta, pytania, na które odpowiedzi nie dostanę... Bo nie chce, abym  o tym wiedziała. Kolejny sekret?

- Mir - moich uszu dobiegł głos z moich snów. Oderwałam wzrok od czytanej przeze mnie książki, jednej z tych, które przyniósł mi przyjaciel. W drzwiach od sali stał niepewny Daniel. - Mogę wejść?
Mir? Nie słyszałam, żeby ktoś tak na mnie mówił. W dodatku...wypowiadał to w taki...inny sposób?... Nie wiem, miałam takie wrażenie. 
- Jasne... - na jego twarzy zagościł delikatny uśmiech, kiedy wchodził do środka. - Co Cię sprowadza do mnie?
Jakoś dziwnie i trudno było mi wierzyć w to, że właściciel tego delikatnego, ale też uroczego uśmiechu mógł kogoś skrzywdzić. Do wyglądu anioła brakowało mu tylko i wyłącznie aureoli oraz białej alby.
Zasiadł na taborecie obok mojego łóżka. W dłoniach trzymał niewielkiego pluszaka, którego mi podsunął. Maskotka była strasznie mięciutka, a kiedy nasze dłonie przypadkiem się zetknęły podczas jej przekazywania... Przeszedł mnie nagły dreszcz, który zniknął, kiedy ją cofnął.
- Chciałem Cię zobaczyć - wyznał cicho. - Żywą, patrzącą się na mnie z tym swoim cudnym uśmieszkiem, którego niestety brakuje... - poczułam dziwne ciepło wewnątrz, kiedy to mówił. To i ten słodki misiek, którego dostałam, nie pozwalało mi się dłużej nie uśmiechać. - Od razu lepiej - ten grymas i u niego zwiększył swoją siłę, co dodawało mu jeszcze większego uroku.
- Żywą? - jednocześnie podchwyciłam temat, co spowodowało powrót ogólnej powagi. Zatwierdził mi ze smutkiem. Czyli jednak byłam jeszcze bliżej śmierci, tak?
- Cztery dni po wypadku Twoje serce przez pół godziny nie chciało pracować - szepnął ledwo słyszalnie, a w jego głosie słyszałam ból, jakby to wszystko było spowodowane przez jego osobę... Przełknęłam nerwowo ślinę. - Tego Ci Johann nie powiedział, tak?
- O wypadku nic mi nie mówił...
- Bo go nie widział - prychnął jakby sam do siebie, ale nie uszło to mojej uwadze. - Dobrze się czujesz?
- Nic mnie nie boli, przynajmniej tego nie czuję... Ale przez pustkę w mojej głowie wszystko wygląda inaczej.
- Nie martw się - jego dłoń delikatnie schwyciła moją. Znów doznałam uczucia tych dreszczy, które swój początek miały w miejscu, gdzie mnie dotknął. To było... Co najmniej dziwne. - Wszystkiego z czasem się dowiesz, a resztę sobie przypomnisz.
- Wiesz, jakie to uciążliwe? Odwiedza Cię ktoś, a Ty nawet nie wiesz, kto to jest i co o Tobie wie. Nie wiesz też niczego o tej osobie, jak zareagować, co zrobić...
- Widzę - uśmiechnął się blado, pocierając moje palce. - Ale to wszystko pozwala zacząć od nowa. Pozwala naprawić to, co się schrzaniło.
Zmarszczyłam brwi. Naprawić to, co się schrzaniło, tak? Czyli co naprawić?
- Co pod tym rozumiesz? - zapytałam, patrząc się na swoją dłoń, która nadal spoczywała w jego uścisku.
- Chciałbym Ci powiedzieć, ale... Ale nie mogę. Nie teraz, Mir. Po prostu mi zaufaj, dobrze? - chwilę milczał, a ja pokiwałam głową na tak. Uśmiechnął się blado w odpowiedzi, po czym dodał - Przysięgam, że kiedyś się dowiesz wszystkiego.
- Ale ta chwila jeszcze nie nadeszła, tak? - zatwierdził mi, a ja z ciężkim westchnieniem opadłam na poduszki. A mogłam się czegoś dowiedzieć.
Patrzyłam się na ścianę, a on...na mnie. Nie odzywaliśmy się. Jak już mówiłam, to ta pustka uniemożliwiała prowadzenie nawet zwykłej rozmowy, bo nie wiedziałam, o czym można z tym kimś rozmawiać. Jakie tematy są unikane, a co jest priorytetowe...
- O czym myślisz? - przerwał ciszę swoim pytaniem, Znów mogłam cieszyć swoje uszy tym tembrem, który...był na swój sposób wyjątkowy. Na swój sposób gwarantował mi...poczucie bezpieczeństwa. Tak nieświadomie. Miałam wrażenie, że ten głos tyle razy mnie uspokajał... Dziwne, prawda?
- Próbuję sobie skojarzyć coś z Tobą.
- Nie rób tego, przynajmniej nie na siłę - zwiększył siłę ucisku dłoni, a głos stał się błagalny. - Nie musisz.
- Chcę wiedzieć, kim dla mnie...byłeś? - to źle zabrzmiało... - Wiesz, wtedy, przed wypadkiem, o którym też nic nie wiem.
- Naprawdę Ci tego nie powiedział? Znaczy się o wypadku... - miałam takie wrażenie, czy rzeczywiście odetchnął z...ulgą?
- Nic, a nic... - chwilę milczał, zaciskając wargi. Jego wzrok był...smutny. I to potwornie. Aż schwyciło mnie za serce.
- Wbiegłaś pod samochód - szepnął, nie patrząc na mnie.
Pod samochód? W dodatku wbiegłam? Czemu? Może... Może chciałam się zabić? Może to on prowadził ten samochód?
Trawiłam jego słowa, to co ogólnie dziś powiedział. Co mówił o naprawianiu błędów...
- To Ty prowadziłeś ten pojazd? - tyle zdołałam wydedukować z tej małej debaty. Bałam się, że to on mógł to zrobić i Johann miał mnie na myśli, mówiąc o unieszczęśliwieniu pewnej osoby...
- Nie! - podniósł ręce w obronnym geście. - Ja... Usłyszałem o tym, po czasie - dodał po chwili, niepewnym głosem. - Ale teraz się tym nie przejmuj. Ważne jest to, że wyszłaś z tego.



Dani chce powiedzieć, ale z drugiej strony boi się tego, co się stanie po tym, co nie? A zegar tyka... hehe. 
jak się podoba? :) 

15 komentarzy:

  1. Tande... Ty idioto. Czytałam ten rozdział w napięciu i tylko słyszałam w głowie "Tik tak, tik tak" 😑
    Czyżby Miriam zaczęła się domyślać że Johann jednak ma przed nią wielkie tajemnice?
    Mam nadzieję że Daniel szybko się odważy powiedzieć jej o wszystkim zanim nie będzie za późno...

    Czekam na następny!
    😘

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ;)
    Johann jest idiotą. Po co on tak namieszał? Mam nadzieję, że Miriam wkrótce sobie coś sama z siebie przypomni, bo dalej tak być nie może. Albo chociaż Daniel niech zbierze się na odwagę, bo przecież chłopak tak bardzo cierpi.. kurcze, ciężka sytuacja :(
    Czekam na następny rozdział i aż wreszcie Miriam kopnie w tyłek tego paskudnego Johanna! :D
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy to, że w tym samym momencie co ja czytałam twój piękny rozdział, przyszło mi powiadomienie, że Laczek dodał zdjęcie na ig, mam odczytać za jakiś znak? XDD
    Nie bój się! Walcz blondi ❤
    Johi, ja już sobie z tobą pogadam mała gnido xdd Mir jest Laczka!
    Czekam na kolejny <3
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja! J. nieźle namieszał! Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej!
    Daniel jest taki słodki, aż mi się serce krajało, gdy tak cierpiał podczas rozmowy z M.
    Czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Świetny rozdział, aż chciałoby się więcej ^^
    Ja nie mogę, weźcie mi Johanna, bo nie wytrzymam. Co za menda jedna. I po on się do tego wszystkiego wtrącał? Ukatrupić to za mało po prostu.
    Jejciu, ja mam nadzieję, że Daniel się ogarnie i będzie walczył dalej, bo aż szkoda chłopaka :(
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. aale namieszał! >.< nienawidzę go za to tak bardzo ;-;
    mam nadzieję że Daniel nie odpuści i będzie walczył do końca :c
    czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć :D
    Przepraszam, że dopiero teraz :(
    Daniel, ty skurczybyku, jesteś cudownie niesamowity <3 Jest dokładnie taki jaki powinien być i Mir to czuje.
    Nie to co ten skurwiel Johann. Mam nadzieję, że niedługo się wszystko wyda i on pójdzie sobie w cholerę.
    Choć obawiam się jak Mir zareaguje na rewelacje Daniela...
    Czekam niecierpliwie na następny :D
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. A myślałam, że już jej wszystko wyśpiewa jak z nut, a tu dupa... Może się boi, ale lepiej jej teraz powiedzieć bo i tak sobie z czasem wszystko przypomni... Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej:)
    Przepraszam za nieobecność pod ostatnimi rozdziałami, ale już nadrabiam zaległości ;) Rozdział cudowny! Johann!! Ah... Brak słów. Mam nadzieję, że Daniel będzie walczył dalej.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Danielu oh Danielu! Dlaczego nie możesz z siebie wydusić prawdy? Johann czeka za rogiem a ty zwlekasz...
    Gdybym tam była, to bym powiedziała ;D Ale tam nie jestem, więc piszę do Ciebie :D Błagam, nie utrudniaj tego bardziej niż to jest skomplikowane ;D
    Nie musi przecież od razu story of my life opowiadać... :>
    Rozumiem, chcesz nas trochę potorturować :D
    Czekam na następny, no i przepraszam za takie opóźnienie :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Oszalałabym na jej miejscu. Nic nie pamięta, a wszyscy "dowiesz się w swoim czasie".
    Tande tchórzu! Nie tak się błędy naprawia. W ten sposób popełnia się kolejne.
    Umiesz budować emocje i trzymać w napięciu, zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Daniel zawalił sprawę, że nie powiedział Mir prawdy, bo teraz Johann może jeszcze bardziej namieszać i może to wykorzystać!
    Chociaż nie dziwę się, że nie powiedział jej jak było, na jego miejscu też pewnie okazałabym się tchórzem...
    Liczę jednak, że szybko zbierze się na odwagę, bo lepiej będzie jeśli on jej to powie, niż jak sama sobie wszystko przypomni...
    Rozdział jest świetny, czekam na kolejny!
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Mimo iż Johann nie pojawił się w tym rozdziale, to jestem na niego zła. A nawet wkurzona. Przecież dziewczyna powinna wiedzieć dlaczego znalazła się w szpitalu. On nie powinien przed nią tego ukrywać. Ale zapewne to jest część jego "planu". Planu, w ktym chce odbić koledze, a nawet i przyjacielowi dziewczynę.
    Daniela rozumiem w 100 %. Chce zdobyć w jakikolwiek sposób zaufanie dziewczyny. Gdyby powiedział Miriam od razu całą prawdę, pewnie by go znienawidziła czy coś. Ale z drugiej strony nie powinien czekać zbyt długo z wyjawieniem prawdy. Musi to zrobić, zanim Mir już tak dobitnie uwierzy i zaufa Johannowi.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Ściskam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, że nie komentowałam, ale zawsze mi wyskakiwał jakiś błąd numer 490875 XDD
    Ale wiedz, że czytałam! :D
    Sytuacja w tym opowiadaniu jest ciekawie poplątana, dwóch narciarzy kłóci się o laskę XD
    Powiem tak Johann mnie wprowadza w irytacje przez to, że tak mąci w głowie tej biednej Miriam! :( Danielek bardzo cierpi, ale powinien wszystko wyjaśnić dziewczynie i powiedzieć jej prawdę, bo w przeciwnym razie ją szybko straci i będzie jeszcze bardziej cierpiał! :(
    Czekam na kolejny! :*
    Pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej kochana, spóżniona ale już jestem.
    Forfang mnie tutaj irytuje, jak o tak może bezczelnie okłamywać? Co on chce tym ugrać? Macenie w głowie Mir nic nie pomoze ani jej ani nikomu, więc niech odpuści, bo się prędzej czy później wszystko wydaa co on wyprawia.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń