Powoli podniosłam ociężałe powieki, po chwili je zamykając pod wpływem oślepiającego światła, bodajże jarzeniówki. Moja głowa była jedną, wielką pustką...
Czemu?
Co się stało?
Gdzie jestem?
KIM JESTEM?
Były to pierwsze pytania, które przyszły mi na myśl. Potem dotarło do mnie coś jeszcze: otępiały ból, ogarniający całe moje ciało, dosłownie każdą komórkę. Głośno jęknęłam.
Do moich uszu powoli docierały dźwięki wielu pikań i brzęków. Większość z nich była irytująca, miałam ochotę się podnieść i wyłączyć ich źródła, byleby więcej mnie nie denerwowały. Ale z drugiej strony jestem pewna, że ból nie pozwoliłby nawet mi poruszyć palcem.
Halo, jest tu ktoś? Czy jestem tu osamotniona?
Znów otworzyłam oczy, tym razem jeszcze wolniej. Zmusiłam swoje ciało do pracy i podniosłam rękę, chcąc zasłonić sobie widok, co przypłaciłam kolejną porcją bólu. Zawyłam cicho, zaciskając wargi. To była zła decyzja.
- Miriam, nareszcie - usłyszałam męski głos, którego w ogóle nie rozpoznawałam. Gdzie ja do cholery jestem? W szpitalu, tak? Co ja do jasnej anieli robię w szpitalu? Przecież... Właśnie, co się stało, że tu jestem?
Poczułam na przedramieniu dotyk osoby, która to mówiła. Powoli przeniosłam na nią wzrok, zastanawiając się, kim on może być. Potem spojrzałam na mówcę tych słów. Szarooki blondyn o anielskim uśmiechu. Nie wiedziałam jak zareagować, więc spróbowałam zachować tę samą minę bólu.
Oh, ile bym dała, aby przestało mnie boleć!
- Miriam? - powtórzyłam po nim, dziwiąc się. To moje imię, tak? Czy może jest tu ktoś jeszcze?
Ledwo hamował się przed jeszcze większym uśmiechem, a jego dłoń uchwyciła moją i ostrożnie ją ścisnęła. Dłoń chłopaka potwornie ciepła i delikatna. Nie pasowało mi to do faceta.
- Miałaś wypadek, skarbie - skarbie? Kim on jest do jasnej cholery, że tak na mnie mówi? - Byłaś w śpiączce, ale w końcu tu wróciłaś.
Jaki wypadek?
Jaka śpiączka?
Czemu ja tego wszystkiego nie pamiętam?
Kolejne pytania, które jak pioruny atakowały moją biedną głowę. Ale także pytania, na które chciałam już znać odpowiedź. W sumie to... Chciałam wiedzieć cokolwiek, ta pustka... Była niesamowicie potworna i nie do zniesienia.
- Masz amnezję, znaczy się nie pamiętasz, kim jesteś - dziękuję za wyjaśnienie! Tyle to już wiem, że nie wiem, kim jestem. Potrzebowałam konkretniejszych informacji. - Ale nie masz się czym martwić, z czasem pamięć Ci powróci - drugą dłoń przeniósł na mój policzek i delikatnie go pogładził. Zadrżałam pod jego dotykiem i przymknęłam powieki. To było... Dosyć przyjemne.
- Kim jesteś? Co mi się stało? Kim ja jestem?
Nie umiałam dłużej trzymać w sobie tych pytań i sama próbować je rozwiązać. Odetchnął ciężej, poprawiając się na krzesełku. Wyglądał jakby nie spodobały mu się te pytania.
- Nie przemęczaj się, za dużo informacji na raz może Ci zaszkodzić - zwilżył językiem wargi i na chwilę ucichł. - Jestem Johann, jedna z najbliższych Ci osób i to musi Ci na razie starczyć.
Ta wypowiedź mnie nie zadowoliła. No proszę, kogo by zadowoliła "Jestem Johann i musi Ci to starczyć"? To oczywiste, że nikogo.
Zmarszczyłam brwi, o dziwo nie czując w nich bólu. Chociaż tu. Cóż za ulga.
Chwilę potem w pomieszczeniu zjawiła się osoba w białym kitlu, jak się okazało był to medyk. Dokonał podstawowych badań i ocenił mój stan na stabilny. Czyli... Czyli już było ze mną źle..?
- Dlaczego wszystko mnie boli? - spytałam cicho, próbując utrzymać miarowy oddech, co było odrobinę utrudnione. Ale tak tylko trochę.
- Miała pani naprawdę duże obrażenia i jeszcze większe szczęście, że udało się pani z tego wyjść - nagle poczułam napływ łez do oczu. Mogłam umrzeć, tak? Mogłam zginąć i nawet nie wiem w jaki sposób? - Pielęgniarka zaraz poda pani środki przeciwbólowe. A teraz proszę się oszczędzać.
Oszczędzać, dobre sobie. Muszę coś wiedzieć, bo zaraz oszaleję z tej pustki!
Patrzyłam się na twarz Johanna, próbując coś na siłę sobie przypomnieć. Przecież mówił, że jest jedną z najbliższych mi osób!
- Powiedz mi coś, cokolwiek, proszę - wyszeptałam, przerywając chwilę wzajemnego patrzenia się na siebie. - Johann...
Westchnął ciężko i dłuższą chwilę zwlekał z odpowiedzią. Obserwowałam go wyczekująco, nic nie mówiąc. Nie popędzałam go, czekałam, aż sam się zbierze, aby cokolwiek mi przekazać.
Z jego wypowiedzi - tym razem dłuższej - dowiedziałam się, że znamy się jeszcze z liceum, a po śmierci mojej mamy wspólnie zamieszkaliśmy. Podobno dorabiałam jako opiekunka do dzieci i nie miałam chłopaka. Wierzyłam w każde jego słowo i to nie dlatego, że nie miałam wyboru, czy co. W jego oczach widziałam samą szczerość.
Siedział ze mną dopóki pielęgniarki nie oznajmiły, że czas wizyt się skończył. Pożegnał się ze mną, całując mnie w czoło oraz machając z tym uśmiechem, na który trafiłam po przebudzeniu.
W międzyczasie oczywiście co chwilę wpadały i ładowały we mnie masę kroplówek. Nie byłam aż tak potrzebująca, po jednej z nich już mi się polepszyło, ale jednocześnie nieźle zamuliło. Dalej się zastanawiam, jakim cudem byłam w stanie po niej kontaktować.
Gdy zostałam sama, w mojej głowie pojawiło się to, czego się już dowiedziałam. Próbowałam ukształtować swoją osobowość ze zdobytych wiadomości.
Nazywam się Miriam Northug i mieszkam w Trondheim od dawien dawna. Z tego, co mówił, to na pewno byłam wrażliwa i lubiłam dzieci. Na pewno znaliśmy się od dobrych kilku lat, skoro aż mieszkaliśmy w jednym domu. Nie chciał rozwijać tego wątka, dziwne. Czy... Czy coś między nami zaszło? Gdyby wszystko było dobrze, to by powiedział coś więcej, co nie? Nie wiem już, kurdę...
W dodatku zaczęła mnie boleć głowa. Chyba zdecydowanie wystarczy mi tego wszystkiego na dziś. Odrobinę się poprawiłam, próbując nie rozłączyć żadnej z rurek, łączących mnie z kroplówkami i przymknęłam powieki. Chwilę to trwało, nim zasnęłam, ale w końcu mi się udało.
W śnie zjawiła się tajemnicza, blond włosa postać. W jego twarzy nie rozpoznawałam Johanna. Miał pełne wargi, których kąciki unosiły się do góry. Stał i przyglądał mi się z odległości kilku metrów. Wiał lekki wiatr, który smagał jego lekko przydługą grzywkę. Wołał mnie, używając różnego rodzaju zdrobnień. Gdy w końcu podeszłam, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę ciemności. Próbowałam się wyrwać, niestety bezskutecznie. Prosiłam go, aby puścił, aby nie szedł w tamtą stronę, ten jednak się zapierał, że tam jest o wiele bezpieczniej, niż tu, gdzie byliśmy.
Obudziłam się zlana potem oraz z sercem nawalającym jak dzwon.W dodatku jedna z maszyn zaczęła tak głośno pikać, że aż uszy pękały.
- To tylko sen - wyszeptałam, próbując się pocieszyć. Sen, który nic nie znaczył...
no to tak, zawitałyśmy do rzeczywistości i do mojej najlepszej, pierwszoosobowej narracji
no to jakie są pierwsze reakcje po...po rozdziale?:)
w sumie wiecie.. przyznam się Wam, może niektóre zobaczyły, bo przypadkiem opublikowałam rozdział dwudziesty czwarty XD także... do napisania został mi tylko epilog.
Jestem :)
OdpowiedzUsuńAle chwila.. co ten Johann? Co mu strzeliło do głowy? Czemu się tak zachował? Oj wyczuwam kłopoty.. jak Daniel się dowie.. no przecież jemu serce pęknie!
To się porobiło, nie sądziłam, że ten "powrót" Miriam będzie aż tak trudny i skomplikowany.
Oj Kochana, wierzę, że jednak wszystko zrobisz tak, by było dobrze :)
Pozdrawiam! ;*
Czy Forfanga do końca porąbało?!
OdpowiedzUsuńgratuluję tej pustej głowie. przyjedzie Daniel i pewnie jeszcze bardziej namiesza Miriam w głowie. biedna dziewczyna, mózg jej wybuchnie po takiej ilości sprzecznych informacji.
ciekawa jestem któremu uwierzy...
czekam na następny! :*
Johi a tylko spróbuj coś przekręcić to obiecuje, że cię dorwę! XD
OdpowiedzUsuńWybudziła się jej <333
Ale łer is Laczuś? :(((
Szybko lecisz do niej <333
Czekam na kolejny <3
Buziaki :***
WTF ? Johann co ty brałeś?
OdpowiedzUsuńWyczuwam drama u Daniego o.O
A tak poza tym to rozdział świetny. Wolę 3osobową narrację, ale ta mi w ogóle nie przeszkadza :)
Mam nadzieję, że następny rozdział wyjdzie szybciutko... ;3
Pozdrawiam :*
Przeczytałam tylko kilka notek, ale to mi wystarczyło, żebym się zakochała! Norwegia to jeden z krajów na którego punkcie mam totalny odlot!
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać aż przeczytam całość, bo to co się tu wyrabia... Aaa! Nie tracąc czasu, komentuję co widzę i lecę od początku!
Pierwszoosobowa narracja jest bardzo fajna. To taka miła odmiana od tej trzecio i możesz śmiało co jakiś czas stosować taką i taką :)
Bohaterowie też są fajni. Aż się boję co będzie jak D. (wybacz, ale potrzebuję jeszcze kilku przeczytanych odcinków, żebym przywykła do imion) ogarnie co się wyrabia, gdy nie patrzy!
Czekam z niecierpliwością na nowość!
No super super, co on najlepszego narobił! >.<
OdpowiedzUsuńCiekawe jak zareaguje na to Dani..Kłopoty wiszą w powietrzu, będzie się działo pewnie.. ;-;
Czekam nn <3
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział genialny *.*
Ja nie mogę... Johann, z jak wysokiej choinki spadłeś? Czy jego już do reszty pogięło? No ręce opadają po prostu...
Boję się o Daniela, jak na to wszystko zareaguje. Przecież jemu serducho pęknie? :( Jak komplikować, to na całego... no nie? :D
Czekam!
Buziaki :**
Hej hej!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
Ale hola hola! Co ten Johann do cholery kombinuje!? Do reszty go pogięło? Bo na to wygląda -,-
Jego zachowanie jest bardzoo irytujące.
Czekam!
Buziaki :*
Hejka juz jestem i komentuje!
OdpowiedzUsuńJohann cos ty sobie ubzdural?! Kamienie ci na glowe spadly. Mieszasz bezpotrzebnie dziewczynie wglowie. A to teraz jest jej najmniej potrzebne.
Wlasnie! Miriam w koncu sie doczekala powrotu do rzeczywisyosci, tylko nic.nie.pamieta. mam nadzieje ze to bedzi etak jak mowia lekrze. Krotkotrawaly zanik pamieci.
Jestem ciekawa co bedzie gdy Dnniel dowie sie o glupocie swojego.przyjaciela,bo zapewne nie bedzie zadowolony.
Pozdrawiam :*
Hej!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za lekki poślizg czasowy, ale wcześniej nie miałam jak tutaj zajrzeć. Mam nadzieję,że mi to wybaczysz.
Nie podoba mi się to, co zrobił Johann... Rozumiem, że może czuć coś do Miriam, ale dlaczego nie powiedział jej prawdy? Dlaczego nie wspomniał nic o Danielu? I jeszcze ten sen... Czyżby w nim właśnie wystąpił Daniel? Jeśli tak, to ich pierwsze spotkanie po przebudzeniu dziewczyny raczej nie będzie należeć do najprzyjemniejszych. ;/
Mimo iż jest to dopiero trzynasty rozdział, a Ty musisz napisać już tylko epilog i przede mną jeszcze raz tyle rozdziałów, to już jest mi smutno, że to opowiadanie się zakończy. ;c Ono jest takie genialne! Idelne wręcz! ❤
Z niecierpliwością czekam na kolejny i dużo weny życzę.
Ściskam. ;*
A mi się to podoba! Znaczy... trochę nie, bo kibicuję Danielowi, mimo wszystko. Ale za to jak będzie się działo! Niezbyt sportowe zachowanie, Forfang.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Daniel nie odpuści, chociaż pewnie będzie musiał się trochę pomęczyć, żeby odkręcić to, co namieszał jego "przyjaciel" i pomóc jej w odzyskaniu pamięci.
Ahhh jak mnie ciekawi, jak to wszystko się ułoży!
No nic, do następnego.
Pozdrawiam :)
Ale się teraz namiesza w głowie tej biednej dziewczyny.. o.O
OdpowiedzUsuńJohann ty buraku... :(
Ciekawe, któremu uwierzy Miriam :D
Czekam na więcej koleżanko i mam nadzieje, że mnie nie zawiedziesz XD
Coś czuje, że nie powie jej całej prawdy :/
OdpowiedzUsuńWażne, że się obudziła :)
Czekam na kolejny :)
Żaneta FastFamily
Cześć :D
OdpowiedzUsuńNadrobiłam w końcu i przepraszam, że dopiero teraz...
Johann, zabiję cię skurczybyku! Co on?! Ja wiem, że Tande nagrzeszył. I to ostro, ale żeby tak na chama? W cudze życie?! Nie rozumiem go.. Domyślam się, że kocha Mir, ale to chyba najgłupsze co zrobił. W dodatku te kłamstwa... Mir nie ma wyjścia i w nie uwierzy. A co z Tande? Co z jego uczuciami? Z jego przeszłością? Przecież on coś zaraz wykombinuje z tej rozpaczy. Mam nadzieję, że jakoś to wszystko się wyjaśni.
Czekam coraz bardziej niecierpliwie na kolejny :D
Buziaki :*