czternasty dzień po wypadku
Jak z drużyną poszło im...słabo, to w pojedynkę był zdolny wygrać konkurs. Skopał tyłek Peterowi Prevcowi i spółce, zdobywając złoto. Przez chwilę czuł się wtedy jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie. Udało mu się, odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w profesjonalnej karierze, na samym początku drugiego sezonu swoich występów.
Całkowita niespodzianka dla wszystkich. Każdy spodziewałby się triumfu Freunda albo właśnie młodego Słoweńca, który jest w życiowej formie. Do tej pory nieznany praktycznie nikomu chłopak z wielkimi ambicjami, który osiąga swój pierwszy triumf. Jest na ustach wszystkich komentatorów i ekspertów w tejże dziedzinie sportu, a także kibiców.
Jednakże nie słyszał tego najważniejszego głosu. Głosu wsparcia po złym skoku i słabej pozycji po danej serii, czy tonu dumy, kiedy tylko skakał coraz lepiej w kadrze juniorskiej, a także w seniorskiej. Zawsze go dopingowała, mimo tych kilometrów, które ich dzieliły. Kiedy tylko mogła, przyjeżdżała. Nie była na każdym konkursie, kiedy już nie była w stanie, to oglądała jego wyczyny w telewizji, czy w internecie. Zawsze znalazła jakiś sposób, aby móc go ujrzeć w trakcie lotu. Aż do ostatniego konkursu w sezonie letnim.
Dziś już nie usłyszy ciepłych słów w cztery oczy, czy przez słuchawkę, nie dostanie nawet buziaka w formie gratulacji. Jedyny telefon jaki dostanie, bądź też sam wykona w dniu dzisiejszym będzie tym do jego terapeuty.
Dziś już nie usłyszy ciepłych słów w cztery oczy, czy przez słuchawkę, nie dostanie nawet buziaka w formie gratulacji. Jedyny telefon jaki dostanie, bądź też sam wykona w dniu dzisiejszym będzie tym do jego terapeuty.
Momentalnie przestał się cieszyć ze swojego triumfu. Mir nie usłyszy o nim, chyba że jego relacji, jeśli się obudzi. Jeśli się obudzi... Właśnie. Najpierw musi się wybudzić ze śpiączki. Ale dla samego jej dobra lekarze przetrzymują ją w tym stanie, zależną od aparatur, zdaną na maszyny...
Potrząsnął głową, wracając do rzeczywistości. Koledzy z kadry oraz trener gratulowali mu zwycięstwa. także jego przeciwnicy, którzy uplasowali się na niższych stopniach podium składali mu serdeczne gratulacje.
- To dla Ciebie, Mir - szepnął jakby sam do siebie. Dla niej chciał być najlepszy, starał się. Rodzina i ona wspierali go z całych sił, jak najbardziej potrafili.
Po dekoracji chciał niezauważalnie przemknąć do domku swojej kadry, ale zaczepił go jeden z dziennikarzy z prośbą o wywiad. Przystanął na tę propozycję, jednocześnie odrobinę się wahając. Nie wiedział, czy byłby w stanie coś z siebie wyrzucić.
- Na samym początku chciałbym Ci pogratulować zwycięstwa! - uśmiechnął się, słysząc te słowa. Nawet szczerze. Cieszyła go wygrana, nie mógł na razie ulegać presji problemów prywatnych. Chciał pokazać, że wszystko z nim okej i nikt nie ma się czym martwić.
- Bardzo dziękuję - odpowiedział, spoglądając przez chwilę w kamerę.
- Jakie to uczucie rozpocząć nowy sezon od wygranej?
Namyślił się przez dłuższą chwilę, układając swoją wypowiedź po angielsku.
- Tego uczucia nie da się opisać nawet największymi superlatywami. Szczególnie jeśli to moje pierwsze zwycięstwo w zawodowej karierze. W sumie, nadal to do mnie nie dociera - mężczyźni się zaśmiali. - Pokonanie takich zawodników jak Prevc, Kasai czy Freund jest niesamowitym uczuciem. Każdemu z tych zawodników, a także pozostałym gratuluję wyników i życzę jeszcze lepszych skoków.
- Zapewne to zwycięstwo zadedykowałeś swoim najbliższym.
Poczuł ukłucie w okolicach serca, ale starał się go nie pokazać. Nie teraz, próbował się przekonać w duchu. Nie przy ludziach. Nie w towarzystwie kamery. Na pewno nie.
- Tak, oczywiście. Moim rodzicom oraz rodzeństwu, którzy motywowali mnie do dalszego skakania i byli ze mną na dobre i na złe. Także... - przy tej części wypowiedzi zawahał się chyba najbardziej. - Tę wygraną zawdzięczam i dedykuję mojej ukochanej.
Nie był w stanie wykrztusić z siebie czegoś więcej. Nie miał zamiaru rozpowiadać na prawo i lewo o tym, co się u niego dzieje.
Na samo jej wspomnienie zrobiło mu się o wiele gorzej psychicznie. Jednocześnie starał się trzymać pogodny grymas twarzy, aby kamerzysta niczego nie zauważył. Jeszcze ludzie zaczęliby coś węszyć i doszukiwać się różnych wersji zdarzeń. Jej wypadek musi pozostać w tajemnicy norweskiej kadry.
- Życzymy Ci, aby cały ten sezon wyglądał dla Ciebie jak najlepiej, oraz dziękujemy za parę słów! - na całe szczęście mężczyzna zakończył tę 'rozmowę'.
- To ja dziękuję, do zobaczenia! - pomachał w stronę kamery i ruszył przed siebie, a dziennikarz oddalił się w poszukiwaniu kolejnej osoby, która z nim chociaż chwilę porozmawia.
Zamknął się w domku. Siedział na drewnianej ławeczce, klepiąc się po twarzy. Szumiało mu w głowie i zastanawiał się, co było tym spowodowane. Ciało drżało. Szok po zwycięstwie czy wszelkie emocje związane z jej osobą? Miał o niej nie myśleć, chociaż w trakcie konkursu. Ale... Nie potrafił się od tego odciąć. Ciążył na nim pewien rodzaj poczucia winy. Chociaż tu bardziej zawiniły używki, które nigdy nie powinny znaleźć się w jego życiu. Jak mógł im ulec? Jak mógł nie posłuchać tego najważniejszego głosu?
Do środka wszedł Johann Forfang. Reszta zespołu albo już siedziała w autokarze, albo jeszcze nie wróciła do szatni. Chociaż bardziej pasuje tu pierwsza opcja.
- Daniel, wszyscy Ciebie szukali. Czemu nie odbierasz?
Ocknął się. Wyłączył się, zupełnie jak Prevc przed skokiem. Potrząsnął głową, spoglądając na przyjaciela, który spoglądał na niego z zagadkowym wyrazem twarzy.
- Dzwoniliście? Nie słyszałem, przepraszam. Udzielałem wywiadu, a potem tu wylądowałem i... I przytłoczyły mnie myśli - szepnął ledwo słyszalnie
- Też się o nią martwię, ale dobrze wiesz, że nic tym nie zdziałasz. Musisz się otrząsnąć i skupić się na skakaniu, słyszysz?
- Słyszę - odparł cierpko. Jakby to wszystko było takie łatwe, jak mówią to nie byłoby problemów na tym świecie. - Ale to nie jest takie proste. To wszystko przyszło tak nagle i nie umiem nad tym zapanować.
- Od tego jestem ja, Alex a także Twój terapeuta. Jesteśmy od tego, aby Ci pomóc.
- Pomoc przyniesie mi wybudzenie się Miriam. Nawet, jeśli miałaby mnie nie pamiętać.
dzień dobry popołudniu! jejciu, jak ciężko mi się przestawić na tryb szkolny... a zaraz święta #jakmiło :v
jak u Was? Jak po rozdziale? :)
Dziękuję za zaproszenie :)
OdpowiedzUsuńfajna koncepcja z duchem Miriam. Biedna sąsiadka przez własne dzieci dostałaby zawału xD
Daniel niby taki piękny, kochający, idealny facet a tu jej wywinął taki numer. pomimo jej wielu próśb żeby zerwał z dragami. pewnie myślał, że ma więcej rozumu od niej.
jak się okazało nie ma ani szczęścia, ani rozumu. dobrze że chociaż poszedł po niego po wypadku Miriam. szkoda tylko, że tak późno się obudził z tym wszystkim.
z drugiej strony mi go szkoda. stracił swoje dziecko, po części stracił też ukochaną... ale jak sobie przypomnę że na własne życzenie... nie. nie jest mi go szkoda.
najbardziej w tym wszystkim szkoda mi Miriam. związała się z idiotą, bo inaczej nazwać go nie mogę, a teraz leży w śpiączce w szpitalu. ech :(
czekam na następny!
i przepraszam za nieco chaotyczny komentarz :*
ugh, w sumie to mi go szkoda...widać, że za nią bardzo tęskni i stara się zmienić...ale boje sie ze ta tęsknota doprowadzi go do obłędu i nie będzie ciekawie ;-;
OdpowiedzUsuńczekam nn! ^^
W Danielu coś się zmienia... widać, że dostrzegł swój błąd. Niestety konsekwencje chyba go przerastają...
OdpowiedzUsuńDużo weny Kochana!:*
Ha, łatwo powiedzieć "weź się w garść", gorzej z wykonaniem. Ale stara się, nie można mu tego zarzucić, i całkiem nieźle sobie radzi. O ile można w takiej sytuacji jakkolwiek sobie radzić.
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie mnie niepokoi...
Do Daniela chyba zaczyna dochodzić to, że przez jego własne błędy sytuacja jest, jaka jest. Dopadają go wyrzuty sumienia i zaczyna naprawdę tęsknić za swoją ukochaną.
OdpowiedzUsuńKurcze, aż czuję jego ból, kiedy mówi, że pośród wszystkich głosów, które gratulują mu wygranej, brakuje JEJ głosu, tego najważniejszego.
Cierpi chłopak, widać to.
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
Melduję się!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział jest cudny, naprawdę *.* Czarujesz mnie swoją historią z części na część coraz bardziej.
No, Daniel chyba powoli zaczyna rozumieć pewne sprawy, że jednak popełnił błędy. Ale nigdy nie jest za późno, aby je naprawiać, prawda? Szkoda tylko, że strasznie przy tym cierpi, bo to od razu widać po sposobie jego mówienia. Cóż, nikt nie mówił, że życie to droga usłana różami...
Czekam!
Buziaki :**
Cześć :D
OdpowiedzUsuńRozdział bomba <3
Daniel, którego po wygranej rozrywają emocje. Jest radość, ale jest też smutek. Na jego miejscu pewnie puściłyby mi nerwy podczas tego wywiadu i pewnie nie zachowałabym tyle zimnej krwi. Dzielny nasz pan piękny! Och jak bym chciała, żeby Mir już się obudziła... Danny chyba już wie gdzie popełnił błąd i jestem pewna, że drugi raz w to się nie wpakuje.
Mam nadzieję, że niedługo i Miriam pojawi się w rozdziale :D
Nie mogę się doczekać ;D
Buziaki ;*
Szkoda chłopaka ;c Wybudzi się prawda? Musi się wybudzić. czekam :)
OdpowiedzUsuńSmuteczek :(((
OdpowiedzUsuńBiedny Laczuś nam cierpi :(((
Johi ❤ ahh xd zawsze cudny XDD ❤
Piękności ❤❤
Czekam na kolejny
Buziaki ;**
Rozdział świetny :*
OdpowiedzUsuńW pewnym stopniu szkoda mi Daniela, zmienia się i cholernie tęskni. Aż poprzytulałabym go. Mam nadzieję, że Miriam już niedługo się obudzi.
Czekam niecierpliwie na kolejny ♥
Witaj,
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twoje rozdziały od początku i chciałabym Cię pochwalić za duże pozytywne emocje, jakie u mnie wywołałaś. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie. Akcja jest świetnie zbudowana, a dialogi dobrze opisane. Czytając jednym tchem, oderwałam się od rzeczywistości. Dzięki tobie przeniosłam się do innego świata. Dziękuję! Cieszę się, że tutaj trafiłam. Czekam na kolejny rozdział.
Życzę dużo weny i zapraszam do mnie. Pojawiło się nowe opowiadanie o tematyce wojennej.
www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com
Dołączam fragment dla zachęty:
„W końcu wyławiam spojrzeniem moją siostrzyczkę. Moje kochane maleństwo. Na miękkich nogach podchodzę bliżej. Ciężko oddycha, patrząc otępiale na sufit. Na jej białej koszulce przeziera czerwona, powiększająca się plama. Zdejmuję opaskę z ramienia i zakładam ją na ranę. Basia przygląda się mi z apatią, po czym wydaje z siebie ostatnie tchnienie. Chlipię, gdy zamykam na zawsze jej dziecięce oczy. Gdybym wtedy wzięła siostrzyczkę ze sobą, to z pewnością by dalej żyła…”
Hej :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz jestem.
Rozdział wspaniały! Daniel się powoli zmienia :)
Czekam na następny.
Pozdrawiam :*
Jako, że piszę komentarz jako 13 :D No nic.. Pechowa jak Muller XD
OdpowiedzUsuńWięc tak... Daniel powinien się otrząsnąć moim zdaniem i skończyć z tym gunwnem XD Dobrze, że chociaż widzi swoje błędy i mam nadzieje, że się ogarnie chłopaczyna XD
Czekam na kolejny! :*
Czyli nie tylko ja od Bożego Narodzenia nie zdążyłam się jeszcze przestawić na tryb 'szkoła'? I obawiam się, że już nie zdążę, bo w marcu do szkoły idę tam jedynie dwa dni, później kwiecień z egzaminami, a od maja to już luzik, bo wszyscy na dwa tygodnie wyjeżdżają xd Cóż, piękna wizja, że w połowie maja mogę zacząć swoje tak bardzo wyczekiwane 'wakacje' :D
OdpowiedzUsuńTeraz odnośnie rozdziału. Cudowny! Wspaniały! I przede wszystkim poruszający. Rozumiem Daniela i wiem, co mu siedzi w głowie. Może nie do końca wiem, ale domyślam się. To chyba lepsze sformułowanie. W życiu spotyka nas tyle problemów, że nie da się o nich tak po prostu nie myśleć, a ukochana leżąca pod aparaturą z jego winy, zdecydowanie jest jednym z tych cięższych. Cieszy jednak fakt, że ma przy sobie Johanna, który, miejmy nadzieję, będzie potrafił ustawić go do pionu w kryzysowych momentach.
Znowu prawie się popłakałam. Kocham to opowiadanie. Doprawdy kocham! Dlatego niecierpliwie czekam na kolejne części.
Buziaki!;*
suenos
___________
nagly-powrot-do-przeszlosci.blogspot.com
mysla-przewodnia-mojego-zycia-jest-on.blogspot.com