środa, 3 lutego 2016

pierwszy

drugi dzień po wypadku


Dwa złamane żebra; obita śledziona, poddana już operacji; pęknięta czaszka oraz dwa kręgi szyjne, a także krwiak i obrzęki... To jednak nic, w porównaniu do tego, co ich spotkało...
Leży pogrążona w śpiączce już od dwoch dni. Lekarze dają jej niewielkie szanse na przebudzenie się z niej. Obawiają się, że nawet jeśli się wybudzi, to będzie uziemiona do wózka, albo co gorsze - zostanie rośliną... Oddychają za nią maszyny. Gdyby nie one, wyglądałoby, że po prostu śpi, w dodatku prawie cała zabandażowana...

Cały jego świat runął dwa dni temu. Nigdy nie spodziewał się, że to wciągnie go tak mocno, że nie będzie w stanie się z tego dobrowolnie uwolnić. Zawsze jej mówił, że to zwykła zabawa, a kiedy już prosiła, błagała o to, aby przestał, obiecywał jej, że z tym skończy. Taa, jasne, skończy. Chyba do kolejnej dostawy, albo do następnej imprezy. Wkręcał się w to coraz bardziej, ale cały czas zapewniał, że ma wszystko pod kontrolą. Tak, ma. Teraz widzi skutki swojej kontroli nad tym wszystkim. Widzi i załamuje się, siedząc zrozpaczony przed salą intensywnej terapii, w której leży.

Wcześniej też zastanawiała się nad tym, czy jest sens to ciągnąć. Aczkolwiek za każdym takim razem się ganiła tym, że za bardzo go kocha i nie wyobraża sobie życia bez niego. Liczyła na to, że jej miłość do niego zwalczy u niego nałóg. Tak bardzo się myliła...
Wcześniej też zastanawiała się nad tym, czy jest sens to ciągnąć. Ale gdy tylko dowiedziała się, że spodziewa się z nim dziecka... Miała przekazać mu tę informację w tym ważnym dla nich dniu... W dniu, który okazał się największą porażką...

Zaciskał w dłoni zdjęcie wykonane ultrasonografem, próbując doszukać się zarysu małej fasolki, o której nie zdążył nawet usłyszeć. Był aż tak za bardzo wciągnięty, że nie potrafiła mu tego powiedzieć? Czemu chciała zakończyć ich związek w takim momencie? Poradziłaby sobie wtedy sama z wychowaniem jego, ich dziecka? Dziecka, którego teraz już nie ma?
Nigdy wcześniej nie zastanawiali się nad tym, czy założą rodzinę. Byli ze sobą już dwa lata, znali się sześć... Dziwne, prawda? Byli młodzi, go często nie było w rodzinnym mieście w trakcie sezonu... Nie miałby czasu na rodzinę. Wolał też najpierw się wyszaleć... I właśnie teraz widzi, jak to "szaleństwo" oddziałało na najważniejszą osobę jego życia...

~*~*~*~


- Wiesz, że nie lubię niespodzianek - fuknęła, kiedy to prowadził ją przez bliżej nieokreślone dla niej miejsce. Nie wiedziała gdzie jest, także tego nie widziała z racji, że na oczach miała ciemną chustkę. Dziś świętowała swoje osiemnaste urodziny. Wiedział, że nie znosiła niespodzianek, a mimo tego dalej to robił!
- Wiem, dlatego je praktykuję  - zaśmiał się, mocniej chwytając ją w pasie, aby przypadkiem nie upadła. Sam zajął się organizacją niewielkiego przyjęcia na cześć jej pełnoletności. Gdyby tylko się o tym dowiedziała, zabiłaby go na miejscu!
- Nawet w moje urodziny? Tande, co Ty kombinujesz?!
- Oh, jeszcze mi podziękujesz, moja droga.
Na imprezie pojawić się mieli Phil Sjoeen, Johann Forfang i Nelly - jej jedyna i najlepsza przyjaciółka. Sam zadbał o wszystkie szczegóły, o tort i wystrój swojego pokoju, w którym miała się odbyć uroczystość.
Nie mieszkali daleko od siebie, więc nie było problemu z tym, aby przejść się pieszo, tym bardziej jak jest tak ciepło w marcu. Po kilkunastu minutach słuchania jej jęków i przeżyciu dziwnych spojrzeń okolicznych mieszkańców znaleźli się na miejscu.
Od wejścia było słychać "shhh" i dziwne, ciche stukoty. Wywrócił oczami, nie potrafią wysiedzieć w ciszy kilkunastu sekund!
- Jaką metodą chcesz zginąć? - mruknęła, gdy ten prowadził ją przez długość salonu. Pomachał swoim rodzicom i wskazał im, aby poszli do kuchni. Z jego warg odczytali nieme "tort", a pani Trude popędziła do sąsiedniego pomieszczenia.
Pociągnął w swoją stronę sosnowe drzwi i poczekał chwilę, nim zsunął jej z oczu ciemny materiał. Kiedy to uczynił, przyjaciele wyskoczyli ze swoich kryjówek, krzycząc "niespodzianka!". Mir zakryła usta dłońmi. Nie lubiła niespodzianek, ale żeby udało się mu ściągnąć ich wszystkich w jedno miejsce i to w tym samym czasie? Toż to praktycznie niemożliwe!
Wszyscy podbiegli do niej i zamknęli ją w grupowym uścisku, składając życzenia, które złożyły się w jeden niezrozumiały bełkot. Tande ich uciszał, strasząc, że wygoni ich wszystkich, jeśli się nie uspokoją.
Kiedy do pokoju zawitała mama Tande cała paczka zaczęła śpiewać jej "sto lat, sto lat!". Teraz to Miriam spaliła raka. Zawsze tak reagowała, kiedy była w centrum uwagi. Dlatego nie lubiła takich rzeczy. Nic nie miała do urodzin, ale to skupienie... Zawsze wolała trzymać się na boku. Dlatego nie miała tylu przyjaciół. Otworzyła się tylko i wyłącznie przed Nelly i właśnie nim. Zakryła twarz dłońmi, jakby to w jakikolwiek sposób ją ukryło przed światem. Daniel objął ją jedną ręką, drugą próbując odsłonić jej widok.
- Kocham Cię, durniu. Kocham i nienawidzę - zaśmiała się w jego tors, po czym podniosła głowę i spojrzała na wszystkich domowników i gości. - Dziękuję Wam wszystkim za pamięć.




witam! taki tam pierwszy rozdział, który w połowie nie ma sensu xd cóż, dalej nie potrafię pisać początków...:D
liczę, że się podoba!
dziękuję za falę komentarzy, nawet nie wiecie, ile one dla mnie znaczą💘

11 komentarzy:

  1. Cześć :D
    Serdecznie dziękuję za zaproszenie :D
    Fajny jest ten początek :D Poważnie :D
    Bardzo podoba mi się wizja niegrzecznego Tande :D Szkoda Miriam i dziecka. Taka tragedia :(
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu jaki początek :o Nie spodziewałam się tego po Tobie Dominiko! ^^
    Zaczyna mnie ciekawić co będzie dalej! Więc dodawaj szybko bo Ania czeka :D
    Rozdział zajebisty ;* Pozderki! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. wiemy kto jest (a może był..?) jej chłopakiem, bo w bohaterach jest aż dwóch panów (przyznam szczerze, że strzelałam, że będzie nim Forfang!). no nic. przez własną głupotę stracił dziecko i dziewczynę. dobrze mu tak, może w końcu skończy z nałogiem. jest przecież sportowcem, cholera jasna...
    [its-written-in-the-stars]

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, Hej! :D
    Bardzo ciekawe się zaczyna i na pewno zostanę tu dłużej. ;)
    Życzę weny i czekam na next :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. kurczę, no powiem Ci, że zaciekawia mnie to coraz bardziej :3
    co prawda początek smutny, ale mam nadzieję, że się wszystko ułoży!
    czekam nn <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaprosiłaś, więc jestem :)
    I bardzo mi się u ciebie podoba, wiesz? Norwegowie w obsadzie i masz mnie w całości ^^ Ale tak też bardziej na serio, naprawdę fajnie piszesz, tak... prawdziwie. Wszystko świetnie się czyta.
    Podoba mi się wizja Daniela, jaką nam tutaj prezentujesz. Już jest ciekawie! :)
    Czekam na kolejne i zapraszam do siebie, również w norweskie progi :D
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Kochana ;*
    Początek powala mnie na łopatki ;o
    Są Norwegowie, więc jestem i ja!
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aj tam pitolisz Domiś, pitolisz XD
    Cuuudny ♥
    Wiesz jaką mam słabość do twoich pięknych opowiadań, a do tego jeszcze Johi ♥.♥
    No i blondi XD
    ( tak abstrahując to supi papcie miał ostatnio na snapie XD ahah )
    Czekam na kolejny
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaintrygowałaś mnie!
    Zły Blondasek. Podoba mi się. Jakoś pasuje mi do takiej roli.
    Jest ciekawie, więc na pewno zostanę na dłużej.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń