niedziela, 24 stycznia 2016

prolog

Nasz związek nigdy nie był tym typowym, pełnym żenujących, słodkich słówek. Nigdy w życiu.


Gdy tylko z Nim się związałam, wiedziałam na co się piszę. Byłam znienawidzona przez każdą z fanek skoków, czy samej Jego osoby. Nienawidzono mnie głównie za to, że byłam tą "normalną" - znaliśmy się od małego, z czasem przyszło TO uczucie. Każda z nich oddałaby wszystko, aby być na moim miejscu. Nasze uczucie kwitło niesamowicie długo, bałam się powiedzieć Mu prawdę o tym, co się ze mną dzieje, gdy jest obok. Ale na moje szczęście wszystko wyszło samo. Każdy kolejny dzień udowadniał, że trafiłam najlepiej, jak mogłam. Do czasu...

Nasz związek nigdy nie był tym typowym, pełnym słodkich zachowań. Wiele mnie kosztował.



Uwielbiał imprezować. Tolerowałam jego alkoholowe wyskoki, tolerowałam absolutnie wszystko. A nie powinnam. Prócz upijania się z czasem zaczął próbować też czegoś mocniejszego... Buntowałam się, urządzałam Mu awantury z tego powodu. Bałam się o Niego, że wpadnie w szpony nałogu i z niego nie wyjdzie, co przypłacę Jego stratą... Nie rozumiał tego, że się o Niego bałam. Nie wyobrażałam sobie bez Niego dalszego życia. To On był moją pierwszą miłością i zapowiadało się na to, że będzie tą aż po grobową deskę.

Jasne, zapowiadało...



- To koniec! - wrzasnęłam, widząc jego wiernego towarzysza. Pękłam. To było za dużo jak dla mnie. Wypadała dziś druga rocznica, kiedy to zostałam jego dziewczyną. Liczyłam na coś...coś odmiennego od codzienności... Doczekałam się, w tym gorszym tego słowa znaczeniu...
Miałam powiedzieć mu o jednej z najważniejszych wiadomości mojego, naszego życia. Miałam... Dobre sobie.
- Mir... - padł przede mną na kolana. Jego głos łamał mi serce. Bał się. Ale ja... Podjęłam już decyzję, gdy tylko to zobaczyłam. - Nie zrobisz mi tego...
Jego źrenice były wąskie, do czego już mnie "przyzwyczaił". Znów to samo... Znów byłam na drugim planie. Znów wybrał narkotyki. Tyle razy mi obiecywał, że przestanie. Tyle samo razy złamał tę obietnicę...
- Wybrałeś już sam... - z trudem przeszło mi to przez gardło.
Poczułam, że utraciłam sens swojej ludzkiej egzystencji. Wszystko zniszczone... Przegiął o jeden raz za dużo...
Moje stopy ciężko stawiały kroki, cofając się. Schwycił moje dłonie, mocno zaciskając na nich chłodne palce. Trząsł się. To ze strachu, czy od środków odurzających?
- Błagam Cię, ten ostatni raz...
Moje serce uginało się coraz bardziej, było gotowe wybaczyć, ale nie. Nie mogłam tego zrobić, nie tym razem. Tyle razy obiecywał, a każde jego słowo było puste, bez wartości...
Szedł za mną na kolanach, cały czas powtarzając "przepraszam" dokładnie tym samym głosem, który uwielbiałam. Łzy spływały mi ciurkiem po policzkach, a rozum mówił, że dobrze postępuję. 
Sam to przekreślił.
Odwróciłam się plecami do niego i puściłam biegiem w dół, z drugiego piętra kamienicy na obrzeżach miasteczka. Nie odwracałam się, bo gdybym to zrobiła, od razu bym się zawróciła, widząc go w takim stanie. Padłabym w jego ramiona, które tyle razy dawały mi schronienie i poczucie bezpieczeństwa... Wspólnie byśmy płakali z zaistniałej sytuacji. Przepraszałby mnie i obiecał poprawę. Jak u spowiedzi...
Wybiegłam z budynku i jedyne, co mi pozostało, to znaleźć się po drugiej stronie ulicy. W tej części miasta, o tej porze praktycznie nikt nie jeździ. Nikt... Gdy zauważyłam blask reflektorów, było już za późno...
- Miriam!


______________
hej, cześć! wiem, piąte ff na raz to już trochę za dużo... ale spokojnie, Porwana napisana do końca, Córka Diabła też, Fałszywa gra w większości także stworzona... więc można szaleć, a Wam dawać więcej co czytania, he hehe. albo nie narzekacie, albo narzekacie, że za dużo, nie ma nic pomiędzy XD

To jak, z którego głównego bohatera zrobiłam tego "złego"? 


*dla niepoznaki dodaje zdjęcie wszystkich*
wszystkiego najlepszego, Laczek 💕


w tym miejscu chciałabym podziękować Justynie, bo gdyby nie ona, to pewnie nigdy w życiu bym nie wpadła na pomysł o stworzeniu opowiadania ze skoczkami narciarskimi w roli głównej! dziękuję jeszcze raz, po rekordowym czasie mi się udało, haha💞

P.S. jeśli ktoś poczuje się urażony zawartą treścią,bądź też zauważy nawiązania do swojej twórczości, to niech mi zwróci uwagę, tu w komentarzu, na asku lub na twitterze

9 komentarzy:

  1. aaaaaaaaa, mam w głowie mnóstwo pytań dotyczących naszych bohaterów, że nie wiem co napisać. ZOSTAJĘ, to pewne. i oczywiście proszę o informowanie. :)
    ps. także dziękuję Justynie, bo odkąd pamiętam to pisałaś same piłkarskie historie, a tu proszę!
    życzę Ci dużo weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezusie! *.*
    Wiesz, że jak zawsze się zakochałam <333
    Cudo !!! ❤❤❤❤
    Do tego Forfi ❤ no i Blondi! XD
    Czekam na 1 ❤
    Buziak :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Zwracam Ci uwagę, że to jest ZAJEBISTE! :D
    Szczerze to mnie zaskoczyłaś skokami, ale będę czytać xD Gratuluje odwagi, bo ja bym się nie zdobyła na coś takiego :D
    Pozostało mi czekać na jedynkę, bo prolog jest cudny! :3
    Tak więc, czekam i pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej! Na samym początku bardzo mi miło, że mnie tu umieściłaś ♥ :*
    A co do prologu? Zawiesiłaś naprawdę wysoko poprzeczkę! Jeśli następne rozdziały będą takie jak początek to chyba nie starczy mi przymiotników żeby Cię wychwalać :D

    Nie komentuję często, ale zostawiaj link w spamie, na pewno będę zaglądać :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, stwierdzam ze juz kocham to ff
    Na skokach sie nie znam, ale postaram sie ogarniac :')
    I z niecierpliwoscia czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie jestem fanką skoków i chyba nigdy nią nie zostanę, a gdy zaczyna się sezon na skoki to mnie krew zalewa XD ale tutaj zostanę :) czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej
    Jest Daniel jestem i ja. Prolog bardzo fajny i taki tajemniczy, intrygujący
    Czekam na jedynkę.
    Weny i zapraszam do siebie na utonolemwtwoichsnach.blogspot.com
    Buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie mam pojęcia o kim to opowiadanie będzie, bo kompletnie nie znam się na skokach, ale poczytać mogę. Zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zostaję i zacznę czytać.
    Zapraszam też do siebie.

    OdpowiedzUsuń