środa, 10 lutego 2016

drugi

czwarty dzień po wypadku

Ocknęła się w ostatnim miejscu jakie pamiętała. Leżała na zimnym asfalcie, co jakiś czas słysząc dźwięki przejeżdżających samochodów, które nic jej nie robiły. Podniosła się zaskoczona, nie czując bólu.
Akurat właśnie wtedy tuż przed nią zamajaczył ciemy samochód, bodajże jakiś volkswagen. Zakryła głowę dłońmi, kiedy był kilkanaście centymetrów przed nią. Kierowca nie widział stojącej na środku drogi osoby, nie słyszał jej spanikowanego krzyku, tylko jechał przed siebie. Nic nie czuła, nie zauważyła nawet tego, kiedy pojazd znalazł się za nią.
Nie była kimś materialnym, żeby cokolwiek odczuć. Zerknęła w dół. Była ubrana tak jak tamtego dnia. Sprane jeansy, na nogach Air Force. Pod ciemną, grubą bluzą kryła się czarna koszula. To kim jest, skoro jej ciało przebywa w całkiem innym miejscu?
Skierowała swoje kroki w stronę z której uciekała. Trzypiętrowa kamienica w jednej ze spokojniejszych okolic. Na podwórku przed wejściem bawiła się dwójka dzieci. Dzieci jego sąsiadki, z którymi nie raz zostawała.

- Elsa, Finn! - zawołała, gdy była w ich pobliżu. Na ławeczce kilka metrów od piaskownicy siedziała ich matka, Aina Pedersen, z którą dobrze się znała, własnie dzięki niemu. Norweżka tak bardzo polubiła małe rodzeństwo, że bez zawahania zawsze zgadzała się nimi opiekować.  Zarażała się ich entuzjazmem oraz pogodnością ducha. Maluchy tak się do niej przyzwyczaiły, że stała się dla nich częścią rodziny.
Pięcioletnia dziewczynka spojrzała w jej stronę i szeroko się uśmiechnęła.
- Ciocia Mir! Choć sję bawić! - klasnęła w pulchne rączki, a jej braciszek spojrzał na nią zaskoczony, podobnie jak mama. Pani Pedersen się przeraziła.
Miriam podeszła do niej i kucnęła przed nią. Mała cały czas się na nią patrzyła, wyciągając w jej stronę swoje zabawki.
- Wybacz kochanie, ale ciocia nie może. Widziałaś może wujka Daniela? - w odpowiedzi dziewczynka zaprzeczyła. Kobieta poderwała się z miejsca i popędziła w ich stronę.
- Elsa, kochanie! - matka potrząsnęła jej małymi ramionkami.
- Mamo, uważaj na ciocię! - pisnęła, kiedy Aina zasłoniła jej dwudziestolatkę.
- Nie ma tu cioci, ciocia jest w szpitalu.
- Ale ona tu jest! - dziecko się zapierało, a kobieta miała coraz większy mętlik w głowie. Przecież to niemożliwe, żeby tu była, skoro jest pogrążona w śpiączce! Chyba że...
- O matko... - wyrwało się z jej ust. Mała zobaczyła jej ducha... Momentalnie pobladła.
Gdy tylko się opanowała, schwyciła rączki swoich pociech i skierowała się pospiesznie w stronę kamienicy. Dzieci, a szczególnie mała Elsa były zdezorientowane. Czemu mama zabiera ich w trakcie zabawy i rozmowy z ciotką?
- Papa ciociu! - dziewczynka nieświadoma niczego pomachała w jej stronę. Kobieta będąc już w swoim mieszkaniu, pozostawiła maluchy pod opieką swojego męża i pobiegła do sąsiada. Weszła do środka bez pukania, gdzie czekał ją jeszcze większy szok, niżli to, co usłyszała z ust swojej córki. W salonie wszystko wywrócone do góry nogami, jak po tornadzie. Przecież nikogo nie było! Ktoś go okradł?
- Daniel! - zawołała, poszukując młodego skoczka. Nic, zero reakcji.


 ~*~*~*~


- Chodź ze mną - powiedział podekscytowany, chwytając jej dłoń. Swoje kroki, jej przy okazji też, skierował na skocznię, jego miejsce wytchnienia. Skakał już od prawie dziewięciu lat, uwielbiał przychodzić w to miejsce. Uwielbiał także spędzać z nią czas w tym magicznym dla niego miejscu.
W sumie to nie tylko tam. Każde miejsce, w którym byli w swoim towarzystwie było już magiczne. Znali się już od prawie czterech lat, byli dla siebie dosłownie wszystkim.
Ona czuła, że staje się dla niej kimś ważniejszym niż przyjaciel... W jego towarzystwie czuła się wyjątkowo, a przede wszystkim bezpiecznie. Na pewno go kochała, tylko nie wiedziała już jak bardzo... Zastanawiała się często, czy on mógłby czuć do niej coś takiego. Przecież otaczało go tyle dziewczyn! Większość z nich była od niej o wiele ładniejsza, bała się, że może go pewnego dnia tak po prostu stracić przez jedną z nich...
On zresztą nie był gorszy. Gdy tylko od niej słyszał, że jakiś chłopak z ich szkoły zaprosił ją na jakiekolwiek wspólne wyjście dostawał...ataku zazdrości? Łagodnie mówiąc rzecz jasna. Obawiał się tego, że ten ktoś zabierze mu ją. Tą, która była centrum jego wszechświata i tą, której odejścia obawiał się najbardziej. Bał się przyznać jej o swoich uczuciach w strachu przed odrzuceniem...
Zatrzymali się w pobliżu dojazdu. Oparł ramiona o barierkę, a ona stanęła tuż obok niego, wpatrzona w niego jak w obrazek. Na skoczni, czy też w trakcie samego skoku był skoncentrowany jak nigdy. Za nic w świecie nie dało się go wyciągnąć z transu, w jaki wpadał.
Zamyślił się. Przemyślał wszystkie 'za' i 'przeciw'. Czy ma się jej przyznać, czy raczej dalej to w sobie tłumić i cierpieć, kiedy znów z kimś się umówi?
- Mir - szepnął, odwracając się w jej stronę. Podniósł głowę, spoglądając wprost na nią, na jej lekko zaróżowione od listopadowego chłodu policzki. W jego mniemaniu dodawało to jej jeszcze większego uroku.
Drgnęła, słysząc zdrobniałą wersję swojego imienia. Uwielbiała to, jak tak do niej mówił. Uśmiechnęła się, spoglądając wprost w jego oczy.
- Tak? - spytała, zaciskając swoje dłonie razem. Skinął głową, aby podeszła do niego bliżej, co uczyniła. Objął ją ramionami w pasie, a jej serce w reakcji na niego przyjemnie zadrgało, żołądek zaś zacisnął się jej w supełek, a w brzuchu miała pokaźne stado motyli.
Jego ręce idealnie przylegały do jej drobnego ciałka, jakby były stworzone specjalnie dla niego. Dzieliła ich niewielka odległość od siebie. Próbował się zebrać do kupy, aby wreszcie jej to wyznać...
- Miriam... - znów przerwał swoją wypowiedź, ponownie ogarnął go strach. W gardle rosła gula, która utrudniała mu wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa.
Zadarła głowę do góry, a pierwsze, co zauważyła, to niepewność malująca się na jego twarzy. Oczy szczególnie okazywały strach, którego nie umiała za nic rozszyfrować.
- Stało się coś? - przeraziła się, a jej dłoń dotknęła jego policzka. Gładziła go opuszkami palców. Od razu się rozluźnił i po raz kolejny zebrał się na odwagę.
- Nic... Po prostu boję się o Ciebie - zaskoczyło ją to. Niby o co ma się obawiać? - Boję się, że pewnego dnia pojawi się ktoś ważniejszy ode mnie...
Ku jego zaskoczeniu wybuchła śmiechem. Ale opanowała się od razu, kiedy tylko spojrzał na nią z pobłażaniem. Patrzyli się na siebie dłuższą chwilę w milczeniu. Miriam zastanawiała się, co może mu powiedzieć, aby nie zabrzmiało to źle...
- Nikt nie będzie od Ciebie ważniejszy... Nigdy - uśmiechnęła się speszona, a jego oczy rozbłysły. To okazja, której nie może zmarnować! Kąciki jego ust uniosły się ku górze w grymasie radości, a jedno ramię czulej ją oplotło. Drugie zaś kierowało się wyżej. Pogładził dłonią jej brązowe włosy.
- Mir, nie umiem kryć tego w sobie dłużej... - szepnął, nachylając się nad nią, w celu złączenia ich warg w nieśmiałej czułości.



cześć! poznałyście ducha Miriam ;) spokojnie, trochę Was pomęczę z nią jako istotą balansującą pomiędzy niebem, a ziemią chociaż może między piekłem a ziemią? 
długością nie będę szaleć, pewnie tak jak zawsze będą wychodzić mi dwie strony A4. aczkolwiek liczę, ze mimo takiej długości będzie Was tak strasznie dużo! *.*

12 komentarzy:

  1. no co tu duzo mowic, rozdzial swietny <3 :3
    dawaj szybko kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka! :)
    Bardzo ciekawy pomysł z tym duchem Mirami. Podoba mi się :D Rozdział cudowny! ;)
    Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dooooomiś :(((
    Dlaczego w takim momencie? :'(((
    Ja się tutaj rozkoszuje, moja wyobraźnia szaleje, a tu nagle koniec :(((
    Takie to przepiękne *.*
    Rozplywam się jak zawsze ❤
    Czekam na kolejny <3
    KC ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak można kończyć w takim momencie? Czytam, czytam i tu nagle koniec. :(
    Bardzo ciekawy pomysł z tym duchem. :D
    Czekam na więcej <3
    Buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć :D
    Podobał mi się ten rozdział :D
    Tylko dlaczego tylko dziewczynka widziała swoją ciocię? I dlaczego urwane właśnie w tym momencie, gdy Danielowi się zbierało na wyznania? :)
    Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Duch ������
    Rozdział jakn zawsze świetny ��
    Czekam ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy Ty musisz w tak interesującym momencie przerywać?! -.- Ty bezduszna kobieto.. :(
    Zjawiska nadprzyrodzone to lubię :D To już 3 blog w którym o tym czytam XDD
    Rozdział jest cudowny! :3 Że aż przeczytałam kilka razy ^^
    Czekam na kolejny i nie zawiedź! :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem!
    Cudowny rozdział, naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem, zresztą, przy poprzednim też byłam :)
    Daniel wyraźnie zbierał się na jakieś szczersze wyznania, a tu... wiesz ty co, serca po prostu nie masz. Jak mogłaś skończyć w takim momencie? (widzę, że nie tylko mnie ten fakt zbulwersował xD).
    Powiem szczerze, że ten pomysł z duchem jest bardzo interesujący, coś innego :)
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Wpadłam trochę przez przypadek, ale...zostanę na pewno!:) super pomysł na opowiadanie, jestem na prawdę pod wrazeniem;)

    Życzę duuuużo weny!
    Pozdrawiam:)

    Aaa...i oczywiście jak masz ochotę to zapraszam do mnie;) http://zaginionawsrodskokow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. O jejku!
    Świetne opowiadanie, genialny rozdział! I w dodatku Norwegowie jako główni bohaterowie. Zostaję!
    Czekam na kolejny i dużo weny życzę.
    Buziaki. ;*

    Ps. Jeśli byłaby taka możliwość, to informowała byś mnie o nowościach?

    OdpowiedzUsuń
  11. Szlag by to - nie ogarnęłam, że przecież jest jeszcze drugi rozdział. No nic, już nadrabiam.
    Duch? Coraz lepiej! I podobają mi się takie wspomnienia z przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
  12. Początek rozdziału naprawdę smutny.. Ten duch i wypadek..
    Czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń