piąty dzień po wypadku
Krążyła bez celu po miesteczku, niezauważona przez nikogo. Szukała go, niestety bezskutecznie. Nie wiedziała, gdzie się udać, przecież i tak nikt by jej nie zauważył.
Późnym wieczorem znów zawitała do kamienicy, w której mieszkali. Zirytowała się, widząc bałagan, jaki po sobie pozostawił. Tyle razy go prosiła, aby się nauczył po sobie sprzątać! A ten nic, jak zawsze. Robił po swojemu, jak to typowy facet.
Czuł się nieswojo, gdy tylko wieczorem wrócił do siebie. Jakby ktoś był tuż obok, chociaż tak nie było, przecież Miriam leży w szpitalu. Siedział na kanapie, bez celu wpatrując się w beżową ścianę, przepełnioną ich wspólnymi zdjęciami. W tle nie było słychać żadnego dźwięku, oprócz szmeru jego oddechu. Uśmiechnął się sam do siebie, widząc jej roześmianą twarz na każdej fotografii. Z radością wspominał każdą wspólnie spędzoną chwilę. Tak bardzo żałował, że one zniknęły i mogą już nigdy nie wrócić.
- Żeby mogło być ich więcej... - szepnął, gdy tylko wziął do ręki jedno z najświeższych zdjęć, których nie zdążyła zawiesić.
Mimo nałogu udawało się mu prowadzić normalne życie. Świetnie to ukrywał przed światem, nieprawdaż? Gdyby dowiedział się o tym ktokolwiek z zewnątrz jego kariera nawet by się nie rozpoczęła. Przed nią przez jakiś czas też... Przez jakiś czas był w stanie ukryć swoją drugą stronę. Potem, gdy się dowiedziała i gdy obiecywał, że przestanie...też było dobrze. Pozornie, ale było.
Podeszła do niego i położyła dłoń na jego ramieniu. Drgnął, a jego ciało przeszył dreszcz. Czuł chłód, spowodowany jej dotykiem, ale nie wwiedział, co jest jego źródłem.
- Będzie, wyjdę z tego, słyszysz? - powiedziała z bólem, którego nie słyszał. - Tylko proszę, przestań już to brać.
- Nie biorę już od pięciu dni, a to wszystko dla Ciebie - tak jakby odpowiedział na jej słowa, chociaż ich nie słyszał. Wszystko wwyglądało tak, jakby byli w całkiem odległych sobie przestrzeniach na tym świecie. - Mir, brakuje mi Cię, nawet nie wiesz jak bardzo... - w jego oczach pojawiły się łzy. Okazał słabość przed jej duchem, którego nie widział. - Nie możesz tego zrobić, nie możesz odejść. Załamię się, gdy nie odzyskasz przytomności.
- Wiesz, że to wszystko przez to, że ćpałeś, prawda? To one zniszczyły nas i naszą przyszłość. Kocham Cię, kretynie. Chociaż nie powinnam.
- Mir, kocham Cię. Jeśli dostanę drugą szansę i Ty wrócisz, nie zmarnuję jej, przyrzekam na wszystko. Na nas najbardziej.
~*~*~*~
Zadzwonił do drzwi jej mieszkania. Otworzyła je pani Esme, matka Miriam, czterdziestodwuletnia wdowa, której mąż zmarł, kiedy Mir miała tylko sześć lat. André zginął w wypadku samochodowym, - stracił panowanie nad pojazdem i wpadł wprost pod rozpędzonego tira. Jego żona nie pozbierała się po tym, ale na tym świecie trzymała ją jeszcze jej córka.
- Miriam, wyjdź wreszcie z tej łazienki! - zaśmiała się, wpuszczając gościa córki do środka. To dla niej uśmiechała się każdego dnia i wstawała z łóżka. Mir jako dziecko nie potrafiło zrozumieć, czemu inne dzieci mają tatusiów, a ona nie. Kiedy podrosła, zastanawiało ją to, czemu znów nie spróbuje się z kimś związać. Ta odpowiedziała jej tylko, że na zawsze chce pozostać wierna swojej jedynej miłości. Nastolatka też się tym kierowała...
Miriam kończyła właśnie suszyć włosy. Nie podobał się jej jego tekst "tylko ubierz się na sportowo". Co już planował? Zaplatała włosy w wysokiego kitka, próbując udzielić sobie odpowiedzi na to pytanie.
Jeszcze raz zerknęła w odbicie lustrzane. Zrezygnowała ze zbytniego malowania się, skorygowała tylko drobne niedoskonałości korektorem, wytuszowała rzęsy, a wargi pociągnęła różowym błyszczykiem. Uśmiechnęła się sama do siebie i wyszła z pomieszczenia. Siedział w salonie, zagadywany przed jej rodzicielkę, która byłą jej trochę starszą wersją. Wygląd miała po niej, a charakter właśnie po ojcu.
- Mamo, oszczędź mi jeszcze większej kompromitacji, poza tym, wie o wszystkich historyjkach, zdążyłaś mu je opowiedzieć milion razy - jęknęła, stojąc oparta o ścianę.
Tande zlustrował ją spojrzeniem, przygryzając wargę. Pociągała go w każdym aspekcie, nie liczyło się dla niego to, czy jest w sukience, stroju codziennym, piżamie, czy jak teraz, w dresie. Była piękna i to on miał ten zaszczyt, że była tylko jego.
Wstał i skierował się w jej stronę, po czym nachylił się nad nią, w celu złączenia ich ust razem. Za każdym razem, kiedy się całowali, czuła się jakby unosiła się nad ziemią. Ich wargi sprawiały wrażenie wręcz stworzonych dla siebie. Niewiele odsunęła się od niego, kiedy tylko przypomniała sobie o obecności swojej matki.
- Jak udało Ci się ją zmusić do ubrania dresu? - spytała, jakby wcale nie była świadkiem przywitania się swojego jedynego dziecka z jej chłopakiem. Chciała dla niej jak najlepiej, jednocześnie z tym, aby dużo sama się nauczyła. Także tego mniej dobrego.
- Miriam pani powie, bo zniszczę jej niespodziankę. Chociaż powinna się domyślić, nie idzie tam pierwszy raz - młoda Norweżka zmarszczyła brwi. Miejsce, w którym nie jest pierwszy raz... Nie mogła skojarzyć, gdzie, za nic w świecie! Jakby to był jakiś wielki problem przyznać się, gdzie planuje ją zabrać.
- No weź powiedz, co Cię to kosztuje? - wydęła wargi, licząc, że to go przekona. Ten pokręcił w odpowiedzi przecząco głową.
- To mi powiedz na ucho - Mir wywróciła oczami. W tym przypadku skoczek także zaprzeczył. - Zapamiętam to sobie, młody człowieku! - pogroziła mu palcem, udając złość.
- Dobrze, będę pamiętał - wyszczerzył się jak głupi do sera. - Ale teraz musimy iść, bo się spóźnimy. Do zobaczenia!
Uchwycił jej dłoń i opuścili niewielki domek. Poprowadził ją do jego mercedesa i jak na gentelmena przystało, otworzył jej drzwi. Zauważyła na tylnej kanapie torbę treningową i zaczęła łączyć fakty.
- Nie myśl za dużo, bo Ci to szkodzi - mimo tego, iż byli parą, to nadal potrafili sobie dogryzać jak przyjaciele. Byli dla siebie kimś więcej niż tylko osobą, którą darzą tym pięknym uczuciem.
Zabrał ją na swój trening, gdzie wraz z Phillipem Sjøenem oraz Johannem Forfangiem trenowali i doskonalili swoje umiejętności poza zawodami juniorskimi i tymi profesjonalnymi. Mir stała i doglądała ich wyczynów, dopóki Tande nie wziął jej na środek sali i nie zachęcił do wykonywania tego, co oni.
- Wiesz, musisz wiedzieć, co nasz synek będzie robił, gdy zacznie już chodzić - powiedział, gdy trzymał ją na rękach. Norweżkę wręcz zamurowało. Czy jego plany wobec niej były aż tak poważne? Kochał ją na tyle że był pewien tego, że chce spędzić z nią resztę swojego życia?
dzień dobry w południe! lubię rozczulać, naprawdę :v mimo tego, iż niektórzy chcą mnie pozabijać, haha
pękam z dumy z jego powodu coś ostatnio, haha :') |
piszczę jak mała dziewczynka, widząc, ile Was tu jest. codziennie po jakieś sto wyświetleń... matulko! aż ciężko mi uwierzyć, bardzo Wam dziekuję! :)
jejku, to jednocześnie słodkie
OdpowiedzUsuńa zarazem smutne..:(
ale uwielbiam takie opowiadania
czekam na następny!
Hej! :)
OdpowiedzUsuńZ gory przepraszam za krociutki komenatarz, ale jest to spowodowane brakiem czasu. Przeczytalam w drodze ze szkoly do domu XD Rozdzial swietny.
Czekam na nastepny.
Pozdrawiam :*
Od następnego rozdziału nazwisk nie czytam XD cudowny *.* czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńCześć :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Mamuniu, jak ja lubię czytać ich wspomnienia :D Są tacy kochani i idealni <3
Cieszę się, że Tande się w końcu ogarnął i przestał brać to paskudztwo! Szkoda, że dopiero teraz, ale najważniejsze, że walczy o siebie i ich związek.
Czekam z niecierpliwością na kolejny ;D
P.S. Bardzo dobrze, że dawkujesz tą historię :D Naprawdę jestem zaciekawiona co dalej :D
Pozdrawiam :*
A jejuśku❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuńJakie to słodkie jest ❤❤❤
Się normalnie rozpływam XDD ❤❤❤
Pragnę więcej, teraz, nagle, now xdddd
Czekam z niecierpliwością na kolejny <33
Kocham ❤
Już wcześniej było tragicznie, ale też uroczo. Ale chyba ten rozdział uderzył mnie najbardziej.
OdpowiedzUsuńPiękne.
Te wspomnienia są urocze <3
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musiała wydarzyć się tragedia, żeby Daniel się ogarnął, ale teraz mam nadzieję że będzie tylko lepiej. :D
Czekam na kolejny :D
Buziaki ;*
ich wspomnienia są naprawdę cudowne, szkoda tylko, że rzeczywistość jest zupełnie odmienna. ale wierzę w Daniela, że wyjdzie z nałogu dla niej, nawet jeśli miałaby się nie obudzić. zrobi to, bo ją kocha.
OdpowiedzUsuń:)
Jestem!
OdpowiedzUsuńCo ja mogę powiedzieć... genialny rozdział, jak wszystkie poprzednie. Dobra robota ^^
U ciebie raz jest wesoło, raz smutno, istny rollercoaster :) Te wspomnienia były urocze. Szkoda, że rzeczywistość a przeszłość nie idą ze sobą w parze... Mam nadzieję, że teraz jednak będzie już tylko lepiej.
Czekam!
Buziaki :**
Jak ja mogłam nie dodać tu komentarza?? Przepraszam, przepraszam!!
OdpowiedzUsuńOczywiście rozdział jest cudowny:)
Podoba mi się, że wprowadzasz retrospekcje. Nadaje to opowiadaniu wyjątkowy charakter i buduje atmosferę.
A sama historia...cóż... smutna ale piękna. I być może doczekamy happy end-u.
Buziaki:*